Biało-czerwone zdają sobie sprawę, że każdy wynik poniżej czołowej czwórki będzie niepowodzeniem. Tradycja zobowiązuje: w czterech kolejnych ME Polki zawsze grały w półfinale. W tym czasie zdobyły dwa tytuły mistrzowskie (2003, 2005) i brązowy medal (2009). Podolec jest jedną z dwóch siatkarek - obok Katarzyny Skowrońskiej - która była w składzie "Złotek" w 2003 roku. Teraz marzy się jej powtórka, choć polskie siatkarki do głównych faworytek nie należą.
- Bardzo nas zmobilizował brąz chłopaków w mistrzostwach Europy - przyznaje Podolec. - Chciałabym, żebyśmy my też miały powody do takiej radości jak oni, chociaż wcale nie mówię, że z trzeciego miejsca. Możemy pokusić się o coś więcej, w końcu na każde zawody jedzie się po to, żeby wygrać, a nie po to, żeby odpaść z grupy. Kto jest faworytem? My! - zapewnia nasza środkowa, która podkreśla, że w zespole panuje wielka mobilizacja przed inauguracją imprezy.
- Będziemy walczyć o sukces pełne optymizmu - mówi Podolec. - Jesteśmy zgrane, atmosfera jest świetna. Dlaczego miałybyśmy nie wrócić ze złotem?
Polki grają w serbskim Zrenjaninie w teoretycznie najłatwiejszej grupie C z Izraelem, Czechami i Rumunią. Musiałoby się stać coś niewytłumaczalnego, by nie zakończyły I rundy na pierwszym miejscu w grupie i z bezpośrednim awansem do ćwierćfinału. Dopiero potem turniej zacznie się dla nich na dobre.