– Od trzeciego seta zmieniliśmy paru graczy, ale nie od razu pojawiła się spektakularna odmiana – mówił Paweł Zatorski, libero, który o dziwo nie wyszedł w pierwszym składzie. Grbić postawił w nim na zawodnika, którego... nie zabiera do Paryża na igrzyska – Jakuba Popiwczaka. To mogło zaskoczyć, że selekcjoner nie ogrywa mocniej tych, którzy za dwa tygodnie rozpoczną olimpijski bój. Może dawał odpocząć weteranom, może chciał oszczędzić część tych, którzy rano tego samego dnia mieli w Krakowie siłownię. W każdym razie, gdy widmo porażki zajrzało poważnie w oczy gospodarzy, Grbić już nie czekał i zaczął reagować.
Gwiazdy zdjęte z boiska przez Grbicia
Z boiska w trakcie meczu zeszli Bartosz Kurek, Marcin Janusz, Norbert Huber czy Kamil Semeniuk. Kluczowa była zmiana rozgrywającego, bo najstarszy siatkarz drużyny narodowej, 37-letni Grzegorz Łomacz, uspokoił i uporządkował grę, w zastępstwie mało dokładnego Janusza.
Bodaj po raz pierwszy w tym sezonie kadrowym nie można było też mieć większych pretensji do formy Łukasza Kaczmarka. Rezerwowy atakujący, zmiennik Kurka, który z trudem ostatnio dochodził do dyspozycji, był naszym najlepiej punktującym siatkarzem, ale przede wszystkim grał stabilnie.
– Męczyliśmy się troszkę, ale mamy szeroką drużynę, każdy gra na świetnym poziomie, zawsze zmiennicy dużo dają, co jest niezwykle ważne w perspektywie igrzysk olimpijskich. Każdy z nas musi być gotowy czy na wejście, czy granie od początku, wielokrotnie o tym mówiliśmy – skomentował Aleksander Śliwka. – Mam nadzieję, że w Paryżu wszyscy będziemy w najwyższej formie, tak by pomóc drużynie. Postaramy się wykorzystać te dwa najbliższe tygodnie, żeby być w zdrowiu i w jak najlepszej dyspozycji fizycznej, mentalnej oraz siatkarskiej.
Czy po tak niełatwych meczach jak z Niemcami, które momentami obnażają spore słabości Polaków zaledwie dwa tygodnie przed igrzyskami, kibice powinni się się martwić?
– Dla naszych głów jest ważne nie tylko zwycięstwo, ale to, że przegrywaliśmy 0:2 i 11:16 i wróciliśmy – powiedział Nikola Grbić. – I to z Niemcami, którzy w pierwszych dwóch setach mieli 90 procent ataku. Wróciliśmy, kiedy byliśmy w bardzo trudnym momencie. Każdy, kto wchodził z ławki, pomógł energią i jakością. I każdy siatkarz musi wiedzieć, jak jest i jak może być ważny w dowolnym momencie meczu, kiedy trzeba wejść i pomóc. To istotne dla mnie, że mam takich zawodników do dyspozycji. Nie chcę jednak powiedzieć, że ja jestem jakimś czarodziejem i po moich słowach wszystko się zmieniło – zastrzegł Grbić.