- To będzie wielka wojna - nie ma wątpliwości przyjmujący Skry Bełchatów Stephane Antiga (33 l.) przed rewan- żowym meczem 1/8 finału LM z Dynamem Moskwa. Francuz gra na dobrym, równym poziomie, no i miał szczęście, że po powrocie do domu z wyprawy do Rosji nie odczuwał skutków zatrucia pokarmowego, którego ofiarą padło kilku jego kolegów.
Najgorzej było z Michałem Bąkiewiczem, bohaterem pierwszego meczu, który musiał jakiś czas spędzić pod kroplówką w szpitalu i miał spore zaległości treningowe.
- Nie było wesoło, "Bąku" i Mariusz Wlazły czuli się najgorzej, nie mogli się nawet ruszyć z łóżek - opowiada Antiga. - Ja chyba jadłem w Rosji co innego, bo jakoś mnie ominęły te problemy.
Skra uległa drużynie Dynamo 2:3 i do szczęścia potrzeba jej wygranej. Najlepiej 3:0 lub 3:1, bo przy wyniku 3:2 będzie decydował dodatkowy "złoty set".
- Jeśli zagramy jeszcze lepiej w ataku, nie powinno być źle - przewiduje Antiga. - Mimo że Dynamo jest lepszą drużyną niż Friedrichshafen, z którym łatwo przegrywaliśmy w grupie, to z Rosjanami gra się nam dobrze. Nie wydaje mi się, by byli zaskoczeni tym, że powalczyliśmy na ich terenie. Oni naprawdę czują przed nami respekt, wiedzą, że wyszliśmy w tych rozgrywkach z grupy śmierci.
Nauczą Włochów pokory?
Nie tylko Skra, ale i ligowy rywal zza miedzy, AZS Częstochowa, zawędrował bardzo daleko w Lidze Mistrzów. Przed tygodniem wicemistrzowie Polski sprawili sensację, zwyciężając 3:2 w wyjazdowym meczu z Coprą Piacenza i w roli faworyta przystępują do rewanżu we własnej hali. Trener Radosław Panas (39 l.) jest spokojny o dyspozycję swoich graczy, a poza tym ma coś do udowodnienia szkoleniowcowi rywali Angelo Lorenzettiemu. - Nie mógł się pogodzić z poraż- ką i po meczu dowodził, że jesteśmy słabym zespołem - przypomina Panas. - Mam nadzieję, że pokażemy mu, jak bardzo się mylił.