- Nie zostawię Jolki samej. Wszystkiego mogłam się spodziewać, ale nie tego, co stało się z nią. To ona zarażała nas w kadrze optymizmem, przekazywała dar koleżeństwa - mówi "Super Expressowi" Agata Kopczyk (48 l.), która koordynuje pomoc dla koleżanki, z którą grała w reprezentacji.
Teraz Molenda potrzebuje pomocy, po tym jak 3 lata temu, po śmierci drugiego męża (a wcześniej rodziców) straciła dach nad głową i wpadła w alkoholizm.
Pani Agata dzięki pomocy pracowników MOPS w Radomsku mogła już porozmawiać z Molendą. - Ucieszyłam się, gdy usłyszałam jej głos, choć niektóre słowa przerażały. Mówiła, że ma już dość takiego życia i chce to zmienić. Opowiadała mi, jak w parku ludzie rzucali w nią kamieniami, zgniłymi jabłkami. Niektórzy przynosili suchą bułkę do jedzenia - opowiada Kopczyk.
- Jolka śpiąca na ławce, ktoś rzucający w nią kamieniami?! To jest nieludzkie i nie pasuje do osoby z takim charakterem i empatią, jaką miała. Była duszą naszego towarzystwa - Kopczyk przeżywa mocno dramat koleżanki.
Na wezwanie odpowiedziało wiele koleżanek z boiska. Razem z Kopczyk do Radomska wybierają się m.in. Teresa Worek (przyjedzie specjalnie z Francji), Agata Wagner (żona Grzegorza Wagnera), Agata Marszałek... Chęć pomocy deklarują Anna i Jerzy Janowiczowie (pisaliśmy o tym w "SE").
- Nie wyjedziemy stamtąd, dopóki nie zabierzemy jej z parku do ośrodka pomocy - mówi Kopczyk, obecnie trenerka kadetek w Pałacu Bydgoszcz. - Reszta zależy od Joli, od tego, czy podda się leczeniu alkoholowemu. Ale wierzę, że to zrobi. My jej pomożemy, nie pozwolimy, żeby nie daj Bóg, skończyła życie na ławce w parku.
Miejsce w jednym z dwóch szpitali w pobliżu Radomska, w których leczy się od uzależnienia alkoholowego, czeka na Jolantę Molendę. Jej koleżanki z parkietu wierzą, że podejmie rękawicę i wygra ten najtrudniejszy mecz w życiu.