Pierwszy mecz barażowy w Antwerpii Polacy wygrali 3:2 i mieli w zapasie 11 małych punktów. Kiedy po czterech setach rewanżowych męczarni w Kędzierzynie było 2:2 i punkt więcej w dorobku biało-czerwonych, stało się jasne, że Belgowie nie są w stanie odrobić strat. Zdołali co prawda wygrać tie-breaka 17:15, ale to była ich jedyna satysfakcja. Na ME do Turcji pojedzie za rok Polska.
Takich kłopotów nikt się nie spodziewał. Belgia to kraj, z którym Polska grająca choćby w połowie tak, jak podczas igrzysk w Pekinie, wygrywa w cuglach. Ale nie tym razem. Nasi siatkarze sprawiali wrażenie tak przemęczonych, że gra nie sprawiała im cienia radości. Przyznawali to zresztą otwarcie po meczu. Łukasz Kadziewicz (28 l.) wręcz cieszy się, że przez jakiś czas nie weźmie piłki do ręki.
Pospać do południa
- Mam dość - mówi środkowy kadry. - Dostałem z klubu tydzień wolnego, będę mógł zapomnieć o siatkówce. Chcę wreszcie poleżeć i pospać do południa - wyjawia. - A mecze z Belgią? Nieważne jak, ważne, że mamy awans i jedziemy na mistrzostwa Europy - uważa "Kadziu".
- To był fatalny termin na rozgrywanie baraży po tak wyczerpujących igrzyskach - tłumaczył podopiecznych Raul Lozano (52 l.).
Argentyńczyk prawdopodobnie prowadził drużynę po raz ostatni, chyba że jutro przekona do swoich racji szefów PZPS.
- Kadrę trzeba i można dalej zmieniać. To może także dotyczyć sztabu szkoleniowego - skomentował tylko selekcjoner.
Pan w marynarce
- My nie mamy żadnego wpływu na wybór trenera - podkreśla "Kadziu". - Pytajcie tego pana, który chodzi po hali w drogiej marynarce. Na pewno wiele zawdzięczam Raulowi, z prowincjonalnego zawodnika stałem się półprowincjonalnym. A tak na poważnie, to pokazał mi, co to jest profesjonalizm i odmienił polską siatkówkę.