Siatkówka, klubowe mistrzostwa świata, Skra, Fakieł

i

Autor: FIVB Blok Skry w meczu KMŚ z rosyjskim Fakiełem

Klubowe MŚ siatkarzy. Skra Bełchatów nie zagra w półfinale

2018-11-27 23:45

Przez blisko trzy sety było pięknie, ale skończyło się najgorzej jak można. Skra Bełchatów prowadziła 2:0, ale przegrała 2:3 (25:23, 29:27, 28:30, 21:25, 19:21) z Fakiełem Nowy Urengoj w drugim meczu grupowym klubowych mistrzostw świata, tracąc szanse na awans do półfinału. Z grupy A wyjdą do czwórki Fakieł i Lube Civitanova. Sensacją jest odpadnięcie obrońcy tytułu, Zenita Kazań, który jak Skra przegrał dwa spotkania.

W pierwszej fazie meczu w Skrze praktycznie nie było słabych punktów. Od początku agresywnie siadła na przeciwniku, błyszczała w bloku i zagrywce. Ofiarnie walczyła w obronie i dobrze „czytała” grę rosyjskiej drużyny. Doskonałe zawody rozgrywał irański przyjmujący z Bełchatowa Milad Ebadipour, ale otrzymywał wsparcie kolegów. Błyszczeli Artur Szalpuk, Kuba Kochanowski i brylujący w bloku Karol Kłos.

Skrę uskrzydlił drugi set, wygrany 29:27 po morderczej wymianie ciosów. Nasz zespół kilka razy udanie bronił piłek setowych i pokazał charakter. Nie poddał się w trudnych momentach.

Kryzys mistrzów Polski przyszedł w trzeciej partii, gdy Fakieł, głównie za sprawą groźnie serwującego Dmitrija Wołkowa, dogonił prowadzących wcześniej nawet 6 punktami (19:13) bełchatowian i miał setbole. Siatkarze z Bełchatowa nie wytrzymali napięcia i przegrali tego seta.

Rosjanie poczuli krew i rzucili się na słabnących przeciwników. W czwartym secie dominowali. Seriami dobrych akcji ze skrzydeł Wołkow i rzadko mylący się Jegor Kliuka doprowadzili do tie-breaka.

W nim trwała wymiana punkt za punkt, ale tylko do stanu 4:4, bo potem zaczęliśmy odskakiwać dzięki atomowym serwisom Mariusza Wlazłego i dwóm blokom na Kliuce. Objęliśmy prowadzenie 8:4. Rosjanie walczyli zmniejszając różnicę, a po polskiej stronie kluczowe zagrania wykonywał Ebadipour. Zrobiło się jednak 12:12 po naszym prostym błędzie. W nerwowej końcówce najpierw my mieliśmy dwie piłki meczowe, a potem Fakieł. Meczbole były później jeszcze po obu stronach aż wreszcie punkt na wagę sukcesu zdobył Kliuka. Ten morderczy mecz trwał bite trzy godziny.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze