Po dziesięciu spotkaniach w grupie i w dwóch rundach play-off Ligi Mistrzów bełchatowianie i rzeszowianie w praktyce nic nie zarobili. Europejska Konfederacja Siatkówki nie jest bowiem w stanie zapewnić godnego finansowania udziału klubów w firmowanych przez siebie zawodach.
Spójrzmy na bilans. Skra zarobiła 44 000 euro, ale musiała wpłacić 38 000 wpisowego. Resovia zapisała na swoje konto 42 600 euro - przed odjęciem wpisowego. Oba kluby pozostały więc ze śmiesznymi kilkoma tysiącami euro w ręku. A przecież musiały jeszcze opłacić po pięć zagranicznych wyjazdów na mecze (a to wydatek nawet do 200 tysięcy złotych). By nie dokładać do interesu, mogły się ratować jedynie wpływami z biletów.
Murphy Troy nabrał krzepy na suszonej wołowinie [WYWIAD]
Dla porównania z tą mizerią: w Lidze Mistrzów piłkarzy ręcznych panuje prawdziwe eldorado. Ekipa Vive Kielce, która właśnie awansowała do ćwierćfinału, otrzymała za wszystkie dotychczasowe fazy gier - odliczając wpisowe - blisko 135 tysięcy euro! To ponad 20 razy tyle co Skra...
Najlepsze polskie kluby siatkarskie będą się mogły co nieco odkuć, uzyskując dobry wynik w berlińskim Final Four. Triumfator dostanie 50 000 euro, za drugie miejsce inkasuje się 30 tys., za trzecie - 20 tys., za czwarte - 10 tys.
Działacze i siatkarze z Rzeszowa i Bełchatowa nie patrzą jednak na kasę, ale na niepowtarzalną szansę zdobycia dwóch historycznych miejsc na podium w Lidze Mistrzów, a tego na pieniądze przeliczyć się nie da.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail