Podobnie jak w pierwszym meczu imprezy, z Włoszkami, wygranym po walce 3:2, najlepiej punktującą siatkarką zespołu polskiego była Magdalena Stysiak. Nasza bombardierka, która gra w tym turnieju na pozycji przyjmującej, zdobyła 15 pkt przy słabej skuteczności 31 procent. Była jednak jedyną siatkarką Biało-Czerownych, która czymkolwiek zagrażała przeciwniczkom, przede wszystkim na linii serwisowej. Gdy Stysiak zagrywała, mogliśmy liczyć na zyski, bo Serbki gubiły przyjęcie i nie umiały wyprowadzić płynnych ataków. To były jednak tylko chwilowe zrywy. Zabrakło wsparcia innych skrzydłowych (Smarzek, Górecka), kulało przyjęcie i blok. Po stronie Serbek brylowała niedawna siatkarka ŁKS, 21-letnia Katarina Lazović (18 pkt).
Vital Heynen: Zakwaterowanie nas na piętrze z Iranem to proszenie się o kłopoty
Magda Stysiak nie mogła być po spotkaniu zachwycona tym, co się działo. Skomentowała po meczu: – Jestem smutna, miałam nadzieję, że zagramy dobrze. Ale nie wiem co powiedzieć. Serbia jest mocna, ale my zagrałyśmy gorzej. Mam nadzieję, że się nie poddamy i powalczymy w kolejnym meczu. Rywalki blokowały bardzo dobrze, to był być może największy problem dla nas, straciłyśmy tempo ataku, to był jeden z czynników porażki. Szkoda mi tego meczu, bo przestałyśmy go, a one są zawsze nakręcone. Stałyśmy i nie wiedziałyśmy co zrobić, zatkało nas. Podniesiemy się, mam nadzieję, że to nas dużo nauczy. To początek turnieju, liczę, że pokażemy jeszcze kawał dobrej siatkówki. Wszystko przed nami – powiedziała Stysiak z nadzieją w głosie.