Liga Światowa: Jakub Jarosz grał ze stoperami w uszach [ROZMOWA SE]

2015-06-30 10:42

Był bohaterem drugiego spotkania Iran - Polska w Teheranie, być może dlatego, że znalazł sposób, by wyłączyć się z hałaśliwego otoczenia. Atakujący reprezentacji Polski siatkarzy Jakub Jarosz (28 l.) postanowił zatkać uszy i odizolować się od wrzeszczących i trąbiących bez przerwy perskich kibiców. Podziałało - Kuba zdobył 22 pkt i poprowadził drużynę do zwycięstwa 3:1, zbliżającego biało-czerwonych do awansu do turnieju finałowego Ligi Światowej w Rio.

"Super Express": - Kiedy zdecydowałeś, że na drugi mecz założysz zatyczki?

Jakub Jarosz: - Po pierwszym, po którym dwa dni brzęczało mi w uszach i nie mogłem sobie z tym poradzić. Dobrze, że to zrobiłem, bo po przylocie do Polski z moim słuchem wszystko jest w porządku.

- Gra ze stoperami w uszach to pierwszy taki przypadek w twojej siatkarskiej karierze.

- To prawda. Na początku był pewien dyskomfort, potem się przyzwyczaiłem i mi to nie przeszkadzało. W trakcie meczu myśli się o grze, mniej o uszach, ale po wyjściu z hali w Teheranie ten nieustający dźwięk zostaje w głowie. Tak właśnie było ze mną po piątkowym meczu.

ANTIGA: MECZ Z IRANEM NAJLEPSZY W NASZYM WYKONANIU

- Mogliście się usłyszeć, skoro niektórzy mieli dodatkowo zatkane uszy?

- Miałem obawy, czy będę dobrze słyszał, musieliśmy sobie mówić na ucho, ale daliśmy radę. A ja przy okazji zadbałem o zdrowy słuch.

- Czujecie, że znaleźliście patent na Irańczyków w ich hali?

- Mimo przegranej w pierwszym meczu mieliśmy odczucie, że to było do wygrania i że to nie jest miejsce nie do zdobycia. Drugie starcie rozpoczęliśmy z przekonaniem, że nie pozwolimy sobie zabrać zwycięstwa. Ogólnie warto było to przeżyć, zobaczyć taką halę, z tak gęstą widownią, szaloną atmosferą i samymi mężczyznami na trybunach. To dość przerażające, nie chciałbym tego oglądać za często.

- Sytuacja, w której musiałeś nagle zmienić Bartka Kurka, praktycznie wcale wcześniej nie grając, była stresująca?

- Jakiś stres zawsze mi towarzyszy, ale nie jest paraliżujący. Trudno się gra w wymuszonej sytuacji, gdy kolega ma kontuzję. Nie miałem wyjścia, ale chyba sobie poradziłem. Jestem zadowolony, szczególnie z drugiego meczu z Iranem. I nie miałem problemu z opiniami na swój temat w Polsce, bo w ogóle nie śledzę, co się pisze o mojej grze.

- Do awansu do Final Six potrzebujecie dwóch punktów u siebie z USA. To chyba nie jest trudne zadanie?

- Nie powiem, że wszystko już jest jasne. Sami musimy zadbać o awans i go przypieczętować. Teraz myślę tylko o położeniu się do łóżka. Jestem potwornie zmęczony, bo po drugim meczu w Teheranie w ogóle nie spaliśmy.

Najnowsze