Polacy odnieśli w ostatnich tygodniach w LŚ dwa niezwykle cenne zwycięstwa nad canarinhos. Nabrali pewności siebie, w mig zapomnieli o 10-letniej klątwie porażek w meczach o punkty i zapowiadają, że to nie koniec. Tym bardziej że jeśli w Sao Bernardo znowu pokonają gospodarzy, to na pewno zagrają w turnieju finałowym LŚ w Sofii - przy założeniu, że nie będą tracić punktów w meczach z Kanadą i Finlandią.
- Mamy nad Brazylijczykami przewagę psychiczną i nie boimy się ich - odważnie deklaruje Michał Kubiak (24 l.). - Potrafimy z nimi walczyć i wygrywać. Teraz będziemy chcieli ich pokonywać zawsze. Jeśli coś się dzieje dwa razy, to już nie jest przypadek.
Polscy siatkarze pokazali też ostatnio, że niestraszne im boiskowe zaczepki i zagrywki psychologiczne doświadczonych rywali. - Oni mają taki temperament, lubią sobie pogadać, to nic dziwnego, ale nie pozostajemy dłużni - cieszy się Kubiak.
Trener Andrea Anastasi (52 l.) czuje, że mecz w Brazylii może być kluczowy dla sytuacji w grupie B. - To będzie wojna o pierwsze miejsce - zapowiedział Włoch po pierwszym treningu w brazylijskiej hali. - Jeśli po tym turnieju zachowamy pierwszą lokatę, będziemy bliżej awansu do finału. Rywalizacja będzie tak samo zacięta jak ostatnio w Katowicach. To zresztą może doprowadzić obie drużyny do imprezy finałowej, bo szansę na kwalifikację ma także drugi zespół - zauważa Anastasi.
Tuż przed trzecim turniejem grupy B widać, że Brazylijczycy najbardziej boją się Zbigniewa Bartmana (25 l.) - najlepiej punktującego gracza Ligi Światowej (130 pkt w 6 meczach), który był ich katem w Katowicach. Podczas treningu w Sao Bernardo to właśnie "Zibi" był najczęściej fotografowanym polskim siatkarzem.