Wiele wskazuje, że droga do strefy medalowej zrobiła się niezwykle korzystna dla Biało-Czerwonych. Po ewentualnej wygranej z Hiszpankami możemy trafić na Niemki, a jeśli uda się awansować do półfinału, naszymi przeciwnikiem będzie ktoś z grona Holandia/Grecja/Turcja/Chorwacja. Oznacza to, że na światowe tuzy (Włochy, Serbia, Rosja) moglibyśmy wpaść najwcześniej w finale!
Nic dziwnego, że Polki nabrały po czwartku olbrzymiej pewności siebie, a pokonanie wicemistrzyń świata dodatkowo niesamowicie je podbudowało. – Po takim meczu jak z Włoszkami czujemy, że możemy zrobić wszystko w tym turnieju – entuzjastycznie zadeklarowała Smarzek, która zdobyła 23 pkt przy 53-procentowej skuteczności. Zresztą atak Biało-Czerwonych rozkładał się w tym spotkaniu kapitalnie na kilka zawodniczek (15 pkt Stysiak, 11 pkt Alagierskiej, 9 pkt Kąkolewskiej, 7 pkt Mędrzyk).
– Jestem cholernie dumna z całego zespołu, bo nikt mi nie powie,m że Włoszki wyszły dzisiaj grać na 40 czy 50 procent. Jeśli ktoś myślał, że będą kalkulować, to nie kalkulowały, grały na maksa. A my byłyśmy mocniejsze od jednego z najlepszych zespołów na świecie. Supersprawa, kibice zrobili niesamowita atmosferę, jeszcze czuję ciarki.
Smarzek szczególnie zadowolona była z gry w pierwszym secie, w którym Polki zaskoczyły rywalki i wygrały aż 25:14. – Chyba je wkurzyłyśmy, chociaż wiedziałam, że potem będzie ciężej i tak było – dodała nasza bombardierka.
Polki zagrają w niedzielę z Hiszpanią, czwartym zespołem grupy D, z którym powinniśmy sobie poradzić bez problemu. Kolejne rywalki też będą w naszym zasięgu. – Wymarzona droga do półfinału, najlepsza ze wszystkich możliwych. Trener chciał nas zmotywować przed meczem, mówiąc właśnie o tej drodze w przypadku wygranej. Ale nas nie trzeba było motywować – zapewnia Smarzek. – Nie przestraszyłyśmy się Włoszek, jesteśmy już na takim etapie, że nie boimy się wielkich gwiazd siatkówki.