– Jestem bardzo zadowolony – powiedział polski Kubańczyk po pierwszym występie w turnieju. - Pierwszy mecz w mistrzostwach i wygraliśmy 3:0. Jestem dumny z drużyny, a teraz idziemy dalej. Przy tylu polskich kibicach czułem się tak jakbyśmy grali w domu. W takiej atmosferze nie mogliśmy przegrać – podkreślił Leon, którego nie zaskoczyła liczba Polaków na widowni w Rotterdamie. – To nie jest dla mnie niespodzianka. Jeśli tak będzie dalej, to będziemy grać najlepsze mecze.
Leon, którego kibice nie mogli się doczekać, bo pauzował w pierwszym spotkaniu z Estonią, zagrał od pierwszej minuty. Zdobył 12 pkt, a najsilniej wkroczył w mecz w drugim secie, w którym nie pomylił się w żadnym ataku. Ogółem skończył 8 z 12 piłek, doda asa i 3 bloki.
– Pewnie mogłem zrobić jeszcze coś lepiej, miałem kilka błędów na zagrywce – przyznał. – Mam nadzieję, że w kolejnych meczach turnieju się poprawię. Na ten moment było OK. Udało mi się też zrobić pojedynczy na Nimirze. U nas w ataku mieliśmy więcej opcji niż Holendrzy. Oni mają praktycznie tylko Nimira. To bardzo dobry zawodnik, czuję do niego szacunek. Ale im nie udało się zaistnieć w ataku, bo nasz blok robił co trzeba. A czy mógłbym więcej atakować? Niekoniecznie, jestem zadowolony z tego, co robię na parkiecie. Najważniejsze, że wygraliśmy.
Polscy kibice stworzyli tak niepowtarzalną atmosferę na trybunach, że Biało-Czerwonym grało się zdecydowanie łatwiej. – Przed meczem nie czułem żadnych nerwów. Po tym jak zobaczyłem, co się dzieje na widowni, jaka jest atmosfera, ilu jest kibiców z Polski, pomyślałem: „Kurczę, jaka presja? Trzeba tylko grać swoje”.