Panowie ucięli sobie pogawędkę w loży VIP-ów podczas spotkania Ligi Światowej Polska - Rosja w Gdańsku, a pojawienie się tam Mirosława P. było sensacją.
W myśl prawa poprzedni szef związku jest na razie podejrzanym, a nie winnym, ale obecny sternik PZPS i poseł PO chyba stracił proletariacką czujność, jeśli nie zwraca uwagi na to, z kim pokazuje się publicznie. Choćby P. - co samo w sobie jest zadziwiające - wciąż formalnie był członkiem zarządu związku... Obecny przy tej rozmowie był także obecny wiceprezes PZPS Witold Roman (48 l.).
NAWROCKI SELECKCJONEREM REPREZENTACJI POLSKI
Takie otwarte kontakty są tym bardziej skandaliczne, że wobec P. pojawiły się się nowe zarzuty. Według informacji Radia Zet na organizacji mistrzostw świata w 2014 roku zarobiły firmy powiązane z ówczesnym prezesem związku, a większość usług była kupowana bez przetargu. Takie wnioski wynikają z kontroli przeprowadzonej przez firmę audytorską Ernst & Young. A przecież PZPS też wie o tych ustaleniach, bo sam zamawiał ekspertyzę.
Były prezes PZPS uważa, że wszystko to polityczna zmowa, sam prosi, żeby nie przedstawiać go już z opaską na oczach i bez podawania pełnego nazwiska. O sprawie, w której jest podejrzanym o poważne przestępstwa, nie chce rozmawiać do czasu skierowania aktu oskarżenia do sądu.