Polacy mistrzami horrorów. Nie ma wątpliwości. Iran, Francja, a teraz Brazylia. Podopieczni Stephane'a Antigi jak już zasmakowali pięciosetowych batalii, tak postanowili być konsekwentni. W inny sposób nie wygrywają.
Polsat: Rząd dał więcej kasy na koncert Madonny niż MŚ w siatkówce!
We wtorkowy wieczór zaczęło się jednak nadspodziewanie łatwo. "Canarinhos" szybko objęli wysokie prowadzenie, ale po zdobyciu 15. punktu stanęli. Wykorzystali to gospodarze. Kilka ataków Mariusza Wlazłego, asy serwisowe Dawida Konarskiego i zrobiło się 1:0.
Druga partia wydawała się długo powtórką pierwszej. Znowu z impetem rozpoczęli gracze z Ameryki Południowej, znowu przy 15. punkcie napotkali niewidzialną barierę i znowu dali się dogonić. Ale nie wyprzedzić. Tym razem końcówka seta należała do nich.
Podopieczni Bernardo Rezende poczuli się pewnie. W kolejnej odsłonie meczu wbili Polaków w ziemię. Wygrali do 14, choć obiektywnie patrząc, uczciwiej byłoby do np. pięciu. Inna rzecz, że cudów dokonywał arbiter z Iranu, który mętnym wzrokiem losowo przyznawał punkty w spornych sytuacjach. Michał Kubiak za dyskusje z nim i rywalami otrzymał nawet czerwoną kartkę. Specjalnie się chyba nie przejął. Grał dalej.
Gdy wydawało się, że marzenia biało-czerwonych o zwycięstwie odłożyć można między bajki, ci... znowu przycisnęli. Czwarty set i pierwsza połowa tie-breaka była ich popisem. W decydującej partii prowadzenie graczy Antigi - nim na dobre zawodnicy zdążyli poskakać - urosło nawet do pięciu punktów.
Koniec emocji? Spacerek do zwycięstwa? Nic bardziej mylnego. Mistrzowie horrorów znowu rozstrzygnęli losy rywalizacji po swojemu. Poczekali na "Canarinhos", dali im się wyprzedzić, rozpoczęli dramatyczną pogoń i zakończyli dopiero po zdobyciu 17 punktu - już w trakcie gry na przewagi. Karol Kłos najwyżej wyskoczył przy siatce, uderzył ile sił dała mu bozia, ale spudłował o kilka metrów. Hala w Łodzi jęknęła. Brazylijczycy padli sobie w objęcia. Na chwilę. Nagranie wideo nie pozostawiło wątpliwości. Piłka musnęła palec gracza z Ameryki Południowej.
I o te kilka milimetrów palca nasi reprezentanci okazali się lepsi. Tak wyrównanego spotkania na tych mistrzostwach jeszcze nie było. I miejmy nadzieję, że nie będzie. Kardiochirurdzy zacierają bowiem ręce.
Polska - Brazylia 3:2 (25:22, 22:25, 14:25, 25:18, 17:15)
Polska: Rafał Buszek, Michał Winiarski, Mateusz Mika, Michał Kubiak, Paweł Zatorski, Dawid Konarski, Mariusz Wlazły, Karol Kłos, Piotr Nowakowski, Mateusz Możdżonek, Paweł Zagumny, Fabian Drzyzga
Brazylia: Bruno Rezende, Eder Carbonera, Wallace, Sidnei, Leandro Vissotto, Ricardo Lucarelli, Felipe Lourenco, Felipe Fonteles, Lucas Saatkamp, Mauricio Borges, Mario Da Silva, Raphael Vieira
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail