Tymczasem w stolicy Niemiec pokazał moc, jakiej mógł mu pozazdrościć nawet gwiazdor rywali, Wilfredo Leon. I to mimo że Weber jest w niełatwej sytuacji w stołecznym klubie. Choć grał sporo w swojej kadrze – jednak nie na ostatnich igrzyskach olimpijskich – to w Projekcie pełni drugoplanową rolę i wchodził tylko na zmiany. Jednak kilka jego wejść z ławki było niezwykle wartościowych, a po ostatnim – w wygranym 3:2 thrillerze z Resovią – trener Piotr Graban zaczął patrzeć na niego bardziej przychylnym okiem.
Siatkarz PlusLigi miał nagłe problemy ze wzrokiem. Teraz usłyszał diagnozę. „Zaczynam nowy etap”
Trzeba schować ego do kieszeni
– Musiałem być cierpliwy – tłumaczył Weber po zwycięstwie nad Bogdanką. – Rozmawiałem sporo z trenerem, a w czasie treningów poprawiałem się, pokazując, że jestem w stanie wykonywać dobrą robotę. W końcu dostałem szansę. To, że rezerwowi są w stanie wiele wnieść, jest jedną z mocnych stron naszej drużyny. Jest tak na każdej pozycji, że zmiennicy nie powodują obniżenia poziomu – dodaje i zwraca uwagę na niezwykle ważny aspekt:
– W takim zespole jak Projekt każdy zawodnik musi trzymać swoje ego pod kontrolą, to nie jest jednoosobowy show i tego typu zachowania mogłyby zniszczyć świetną atmosferę – zauważa niemiecki gracz. – Jestem tym bardziej szczęśliwy, że u nas ta chemia jest na świetnym poziomie, a grupa niezwykle inteligentnych siatkarzy potrafi zachować równowagę i wie, że prędzej czy później każdy dostanie swoją szansę. Sezon jest długi. Mamy za sobą dopiero ósme spotkanie, na razie nic to jeszcze nie mówi – zastrzega.
Przeciwko Bogdance Linus Weber zaliczył 6 asów serwisowych i zdobył 22 pkt. Jego rekord w PlusLidze to 7 asów.
– Serwis jest ważny zawsze, ale od razu wiedzieliśmy i tak o tym rozmawialiśmy przez meczem, że tutaj to będzie kluczowa sprawa – komentuje. – To element, który zależy tylko od ciebie i którym na dodatek możesz popsuć mocno szyki przeciwnikowi. Jak zawsze staram się mocno uderzać i wyskakiwać dynamicznie w kierunku piłki przy serwisie. Tak pracuję też na treningach, to zresztą zabiera sporo energii. Oczywiście przydaje się także różnorodność i dobre kierowanie piłki.
Efekt Wilfredo Leona już działa. Rewelacja PlusLigi zapowiada większy budżet i kolejne gwiazdy
O tym, że zagra z Bogdanką w wyjściowym składzie, Weber dowiedział się tuż przed meczem. – Trochę byłem tym zaskoczony, ale z drugiej strony każdy z nas musi być mentalnie gotowy na to, że może zostać wskazany przez trenera. Ja wiedziałem jedno: że jeśli zagram, to bez względu na to, czy od początku, czy w wejdę w trakcie, dam z siebie wszystko. Zawsze tak do tego podchodzę – wyjaśnia niemiecki bombardier, który przyznał, że w 2023 roku był w dołku. Miał spore przejścia zdrowotne.
W tym starciu Bartosz Kurek był bez szans. Walka do samego końca, zabrakło niewiele
Chorowałem, serce chciało mi wyskoczyć z piersi
– Miałem bardzo trudne lato przed rokiem, bo borykałem się z chorobą, potem w sezonie doznałem jeszcze urazu, mój stan fizyczny i mentalny tez nie był taki, by móc pokazać moc i „cisnąć”. Wiedziałem, że jak wrócę przed tym sezonem, będę mocniejszy – wyjaśnia Niemiec. – Wtedy przytrafiła mi się mononukleoza, a przedtem zdarzył mi się jeszcze długi okres z Covidem. Mój system odpornościowy nie był w najlepszym stanie. Problem polegał na tym, że symptomy mononukleozy nie są typowe. U mnie objawiało się to niskim poziomem energii, zmęczeniem. Po jednym wejściu po schodach moje serce biło jak szalone, jakby chciało wyskoczyć z piersi – opowiada Weber, który przyznaje, że to miało też wpływ na aspekt psychiczny.
– Trzeba czasu, by dojść do siebie, a nigdy nie wiadomo, ile to zajmie. Mentalnie jesteś wtedy w głębokim dołku. Objawy powracały u mnie, pojawiały się i znikały. Dopiero w końcu po którymś z podobnych przypadków lekarze zbadali mnie dokładniej i wykryli o co tu naprawdę chodzi. Teraz jestem w stu procentach zdrowy i mam nadzieję, że to widać – kończy.