W tym roku nastąpił nienotowany wyścig siatkarskich zbrojeń w PlusLidze. Zespoły wzmacniały się – jeszcze wówczas nieoficjalnie – nawet pod koniec ubiegłego roku. Resovia zaczęła wtedy mocną pracę na rynku, by pozyskać czołowych graczy. Zakontraktowała ostatecznie Pawła Zatorskiego, Jakuba Kochanowskiego, Sama Deroo, Jana Kozamernika i Macieja Muzaja. Ale mistrz Polski Jastrzębski Węgiel będzie miał w składzie trzech francuskich mistrzów olimpijskich – Benjamina Toniuttiego, Stevena Boyera i Trevora Clevenota. Poważnie wzmocnił się Aluron CMC Warta Zawiercie, który zatrudnił m. in. Facundo Conte (brązowy medalista igrzysk) i doświadczeonegpo Serba Urosa Kovacevicia, a do tego dwukrotnego mistrza świata Dawida Konarskiego. W PGE Skrze Bełchatów świętują powrót po latach Aleksandara Atanasijevicia. To dlatego tak trudno wskazać faworyta PlusLigi 2021/22.
– PlusLiga jest dziś jedną z najlepszych, a może i najlepszą ligą na świecie. Naszą siłą jest przede wszystkim to, że poziom jest bardzo wysoki, a jednocześnie wyrównany, a przed startem rozgrywek trudno wskazać jednego faworyta tak do mistrzowskiego tytułu, jak i do ostatniego miejsca w tabeli – podkreśla Artur Popko, prezes Polskiej Ligi Siatkówki S.A., która prowadzi rozgrywki.
Rozgrywki PlusLigi zakończą się w maju – najwcześniej 7, a najpóźniej 14 maja.