Po zaskakującej porażce 1:3 w pierwszym meczu kędzierzynianie są w trudnej sytuacji.
- Gracze z Biełgorodu wykorzystali swoją potężną zagrywkę. Wiedzieliśmy, że potrafią kopnąć serwisem, ale zabrakło nam konsekwencji i spokoju w grze. W rewanżu trzeba zagrać mądrzej - tłumaczy "SE" rozgrywający Zaksy Benjamin Toniutti (28 l.). - Musimy być gotowi na grę wysoką piłką, trzeba to wygrać sprytem, a nie siłą fizyczną, bo w tym ostatnim Rosjanie nas przewyższają - dodaje Francuz.
Na Zaksie ciąży wielka presja, bo już przed meczem wie, że musi wygrać aż cztery sety, a może przegrać tylko jednego.
- Szkoda, że nie udało się wywieźć z Rosji dwóch wygranych partii, teraz mielibyśmy większy komfort. O awans nam trudniej, ale jestem pewien, że możemy to zrobić - mówi Toniutti.
Nawet jeśli kędzierzynianom uda się przejść jedną rosyjską przeszkodę, na drodze będzie czekać kolejna. Praktycznie przesądzone jest, że w następnej rundzie rywalem Zaksy byłby galaktyczny Zenit Kazań. Dopiero wygranie tej rywalizacji otwiera drogę do rzymskiego Final Four w końcu kwietnia.
- To prawda, że mieliśmy najgorsze losowanie, jakie można sobie wyobrazić - przyznaje Toniutti - ale nie wiem, czemu to my mamy się kogoś bać. Niech nas się boją. Też jesteśmy mocni.
W trudniejszej sytuacji niż Zaksa jest Skra Bełchatów, która po porażce 1:3 walczy z Lube Civitanova na wyjeździe i może przejść dalej jedynie po zwycięstwie za 3 pkt i wygranym "złotym secie". Także we Włoszech decydujące spotkanie rozegra Resovia z Azimutem Modena, tyle że po przegranej 2:3 u siebie ma szansę awansować bez dodatkowej partii.