Kiedy w roku 2008 Niemcy zabrali nam selekcjonera reprezentacji, nie ukrywali, że bardzo liczą, że w niemieckimi siatkarzami co najmniej powtórzy sukces drużyny biało-czerwonych, wicemistrzostwo świata. Na tamtym brzegu Odry Raulowi Lozano szło wyraźnie gorzej, niż na naszym. Wielkich osiągnięć nie miał, a teraz już spadła na niego prawdziwa lawina pretensji.
Główne dotyczą tego, że uparty Argentyńczyk ma w nosie współpracę z klubami. Czyli postępuje...identycznie jak u nas. W Polsce także nieustannie walczył z klubami o przedłużenie dni zgrupowań kadry, a interesy drużyn PlusLigi miał w niewielkim poważaniu.U nas jednak parasol nad Lozano tworzyły jego realne osiągnięcia. W Niemczech wygląda na "spalonego". Trzeba się rozejrzeć za kolejną reprezentacją...