Sezon reprezentacyjny w tym roku w siatkówce był niebywale rozciągnięty. Polacy do boju w Lidze Narodów ruszyli na przełomie maja i czerwca, a wszystko zakończy się wraz z połową października, kiedy to poznamy rozstrzygnięcia w Pucharze Świata. Heynen wyszedł z założenia, że pierwszą część sezonu poświęci na testy i sprawdzanie zawodników z drugiego, a nawet trzeciego szeregu.
Jednym z siatkarzy, który dostał szansę był Bartosz Bednorz. Przyjmujący ostatni sezon spędził we włoskiej Serie A, a konkretnie w Azimucie Modena. 25-latek zbierał za ostatnie miesiące same pochwały. Jego dobrą postawę widać było w większości meczów reprezentacji, za które również był chwalony. Wielu ekspertów spodziewało się, że Heynen zabierze go na kwalifikacje olimpijskie.
Tak się jednak nie stało. Po decyzji Belga Bednorz nie krył rozczarowania. Potwierdził to również w ostatniej rozmowie. - Zrobiłem wszystko, by być w kadrze. Trenerowi to nie wystarczyło, a ja nie miałem więcej argumentów. Jego decyzja była wielkim zaskoczeniem. Dla mnie była jak cios w serce. Nie mogłem w to uwierzyć - powiedział siatkarz w rozmowie z radiem Unovolley.
Polak zdecydował się opuścić Puchar Świata, aby lepiej przygotować się do sezonu klubowego. - Zdecydowałem, że nie polecę do Japonii, po tym jak trener powiedział, że nie zagram w kwalifikacjach olimpijskich i mistrzostwach Europy. To była moja decyzja, sądzę, że właściwa - stwierdził. - Drużyna narodowa jest dla mnie bardzo ważna i zrobiłbym dla niej wszystko, ale kiedy trener mówi takie głupoty, jakie powiedział, to co ja mogę więcej zrobić? Bardzo trudno jest się zmotywować, po takich słowach. Nie mogłem wrócić i myśleć tylko o przyszłości - dodał Bednorz w ostrym tonie. Przyznał również, że nie rezygnuje z występów w kadrze i nadal czeka na powołania.