– Wykorzystaliśmy atut naszej hali. Serwowaliśmy dobrze w sobotę, ale jeszcze lepiej w niedzielę – mówił Huber po zwycięstwie. – W Jastrzębiu to na pewno nasza mocna strona. Jesteśmy drużyną, która bardzo dobrze gra pod presją, mimo że w marcu przegraliśmy Puchar Polski z Aluronem, to wyciągnęliśmy wnioski – dodał czołowy gracz misrzów Polski. 5 maja w Antalyi zwycięską ekipę czeka walka o złoto Ligi Mistrzów z Itasem Trentino. W takiej formie będzie murowanym faworytem starcia z ubiegłorocznym mistrzem Włoch. „Mistrza już mamy, na Ligę Mistrzów czekamy!” – zaśpiewała na koniec niedzielnego finału jastrzębska publiczność, przewidując, co może się wydarzyć i czego sobie życzy. Jastrzębianie mają w ręku mocne atuty, by w drugim z rzędu finale LM wywalczyć główne trofeum.
Huber jest podobnego zdania. A jak Norbi wyobraża sobie ewentualny koncert bloków na tureckiej riwierze?
Gorszące sceny na meczu o mistrzostwo Polski siatkarzy. Libero biegał za sędziami z laptopem
Huber czeka na dobry turecki klimat
– Dzisiaj możemy się cieszyć z mistrzostwa Polski, a mam nadzieję, że przez kolejne parę dni zregenerujemy się tak, by w niedzielny wieczór w Turcji cieszyć się ze złota Ligi Mistrzów. W meczach pod egidą konfederacji europejskiej mam nieco gorsze statystyki niż w polskiej lidze, ale kto wie, może ten turecki klimat sprawi, że będzie fajnie – powiedział Huber.
- Mam nadzieję, że niedzielny wieczór w Turcji będzie dla nas wyjątkowy. Liga Mistrzów rządzi się swoimi prawami, jest wielu utytułowanych siatkarzy, którzy nigdy nie zagrali w finale lub go nie wygrali. Zależy mi na tym, by ewentualnego sukcesu w Lidze Mistrzów mogli posmakować tacy siatkarze jak Jarek Macionczyk czy Jurek Gladyr, czy ci, którzy odchodzą. Powinniśmy zagrać ten finał tak jakby kolejnego już miało nie być – skwitował środkowy Jastrzębskiego Węgla.
Huber w trakcie sezonu, kiedy przekroczył setkę bloków, a potem bił dotychczasowy rekord 116 mówił, że chce dobić do 120 bloków. Ostatecznie zakończył z dorobkiem 150 zablokowanych piłek. To wynik zgoła nie z tej planety, prawdopodobnie najlepszy na świecie w jakiejkolwiek lidze.
– Robimy to, za co nam płacą. Ja się ciesze bardziej z tego końcowego sukcesu, a to, że po drodze były jakieś bloki, to był tylko dodatek – śmieje się najlepszy „murarz” PlusLigi. – Mogę obiecać, że w następnym sezonie będę chciał pobić ten rekord.