Młoda siatkarka przeżyła traumę
Piękna Aleksandra Uzelac postanowiła kilka miesięcy temu przenieść się do brazylijskiego Fluminese. Ten kierunek mógł wydawać się całkiem ciekawy, właśnie choćby ze względu na uroki samego kraju. Niestety, Brazylia jest nie tylko piękna, ale też i niebezpieczna, o czym młoda kobieta przekonała się niejednokrotnie. W krótkim czasie siatkarka przeżyła traumatyczne chwile, które odbiły się na jej życiu i karierze.
Aleksandra Uzelac opowiedziała o swoich przeżyciach
Jak się okazało, Aleksandra Uzelac już dwukrotnie została napadnięta podczas powrotu do domu. O wszystkim opowiedziała w rozmowie z portalem mozzartsport.com. Pierwszy napad miał miejsce, gdy siatkarka wracała rowerem z kolacji – Wyskoczyło dwóch mężczyzn, którzy podnieśli koszule i wyjęli noże. To były dosłownie maczety, naprawdę ogromne noże. Nawet nie wiem, jak one się zmieściły pod koszulami. Zacząłem krzyczeć i nie wiedziałem, co mam zrobić. Skręciłam w inną drogę... Mogę powiedzieć, że Bóg mnie uratował, bo nawet nie spadłam z roweru, a dotarłam na drogę, na której jeżdżą samochody i motocykle – opowiedziała.
Niestety, kilka dni później wybór samochodu jako środka transportu nie okazał się zbawienny. – Wracałam z klubu do mieszkania. Wsiadłyśmy z koleżanką do Ubera, napisałam do mojego chłopaka, że zaraz dotrę do domu. Patrzyłem na telefon, a koleżanka złapała mnie za rękę i zaczęła krzyczeć. Patrzę, a przed nami stoją dwa samochody, a za nimi dwa motocykle. Wychodzą mężczyźni z pistoletami. Dwóch mężczyźni z bronią zatrzymało się przed naszym samochodem, a pozostali pukali pistoletami we wszystkie drzwi. Krzyczeli po portugalsku, żeby oddać im wszystko, co mamy. Otworzyli drzwi i wycelowali nam w głowy – opisywała Uzelac. Kobiety zostały przeszukane przez napastników, ale w późniejszym zamieszaniu zdołały uciec do klubowego budynku.
Zawodniczka jest przerażona tym, co się stało
Piękna siatkarka nie ukrywa, że cała sytuacja odbiła się na jej zdrowiu psychicznym. – Budziłam się w środku nocy i zaczęłam krzyczeć. Myślałam, że ktoś mnie goni. Zadzwoniłam do mamy i powiedziałam, że chcą mnie zabić w mieszkaniu. (...) Trauma jest duża – mówi Uzelac. Serbka nie jest pewna, czy pozostanie we Fluminese i czy w ogóle dokończy sezon w tym klubie. Póki co stara się przezwyciężyć strach, który jej towarzyszy.