Pił 12 kaw dziennie i ma złoto! Tajemnica sukcesu trenera PGE Skry Bełchatów

2018-05-10 5:00

Świetni zawodnicy, dobrze zorganizowany klub, umiejętności sztabu, trochę sportowego szczęścia - to wszystko doprowadziło siatkarzy Skry Bełchatów do dziewiątego w historii mistrzostwa Polski po wygranym finale z Zaksą. Ale pojawił się jeszcze jeden element, bez którego mogłoby nie być złota. To... czarna kawa trenera. Tajemnicę wyjawił "Super Expressowi" Roberto Piazza (50 l.), włoski szkoleniowiec zwycięskiej drużyny.

- To prawda, że podczas play-off PlusLigi siatkarzy bił pan rekordy w liczbie wypitych kaw w ciągu dnia?

- Byłem blisko rekordu, który wynosi 12 kaw dziennie. Ustanowiłem go we Włoszech. W Polsce piłem nieco mniej. W trakcie walki o medale ligi doszedłem do 10. Gdy graliśmy w półfinale i finale, moja dawka wynosiła 7-10 kaw.

- I pije pan tyle kawy na co dzień? To nie jest niezdrowe?

- Zwykle piję dwie do czterech kaw, czyli jak każdy człowiek. Ale finałowa faza rywalizacji sportowej wyzwala we mnie dodatkowe emocje, które muszę jakoś opanować. Kawa pozwala mi funkcjonować na wysokim poziomie koncentracji. Jestem wtedy gotowy na wszystko. Poza tym, a może przede wszystkim, picie kawy to dla mnie czysta przyjemność.

- I może pan spać po takiej końskiej dawce?

- Mogę, bo ostatnią kawę piję nie później niż o 18. A zaczynam bardzo wcześnie, bo wstaję bladym świtem. Pierwsza kawa jest na stole około siódmej rano. Można więc powiedzieć, że czasem zdarzało mi się pić jedną kawę na godzinę. To mój rytuał, nie zmieniam go. Najpierw kawa, potem praca lub jakieś inne zajęcie, potem znowu kawa, praca, kawa i tak dalej.

- Lubi pan konkretny rodzaj kawy?

- Jedynie włoskie espresso. Żadne mleko w kawie, żadne latte czy cappuccino. Wyłącznie czarna i koniecznie z jedną łyżeczką cukru. To mi wystarczy do pełni szczęścia.

Vital Heynen prosto z samolotu pojechał na trening reprezentacji

Najnowsze