"Super Express": - Jest łatwiej czy trudniej niż się pan spodziewał?
Piotr Makowski: - Jest tak, jak oczekiwałem. Miałem nadzieję, że dziewczyny z ambicją podejdą do roboty i właśnie tak się dzieje. Nie mogę złego słowa powiedzieć na ich zaangażowanie. Aż miło się patrzy, jak zasuwają na obozie. Mam pod opieką sporo młodych zawodniczek, które starają się wypaść jak najlepiej i nie odpuszczają. Ale i postawa bardziej doświadczonych robi wrażenie. Na razie nic mnie w tej pracy niemile nie zaskoczyło. Najważniejsze, że żadna mi nie marudzi...
- Ostro pan daje w kość dziewczynom?
- Nie da się ukryć, że nasz trener przygotowania fizycznego Mirek Cygan wprowadził mocny reżim. Czeka nas trochę dziwny sezon, bo będzie tylko półtora miesiąca prawdziwego grania. Na takie skumulowanie meczów trzeba być doskonale przygotowanym.
- Pański poprzednik Alojzy Świderek dokonywał czasem nietypowych roszad, na przykład atakującą Katarzynę Skowrońską próbował ustawiać na przyjęciu zagrywki. Pan też ma tak rewolucyjne pomysły?
- Będę robił to, co może pomóc zespołowi. Jestem gotowy na takie manewry, ale wszystko będzie zależało od konkretnych potrzeb. Nie wykluczam i takich zmian, na razie jednak wypracowujemy dopiero swoje warianty gry.
- Pierwsze mecze o punkty w sierpniu, wcześniej nie ma w planie żadnych turniejów. To nie jest dla pana problem?
- Turniejów nie ma, ale pracujemy nad tym, by rozegrać w lipcu 4-5 spotkań kontrolnych i wszystko jest na dobrej drodze.
- Przed startem zgrupowania odwiedził pan Spałę i podpatrywał metody Andrei Anastasiego...
- To była kursokonferencja trenerów ligi męskiej, na której nie musiałem formalnie być, ale chciałem. Uważam, że trzeba się uczyć od najlepszych i być na bieżąco w swoim zawodzie. Na pewno wiele skorzystałem.
- Co uważa pan w tym momencie za najtrudniejsze w tej pracy?
- Przekonanie wszystkich siatkarek do sensu tego, co robimy. Powoli się udaje. To nie nastąpi z dnia na dzień, ale chciałbym pracować z drużyną w długiej perspektywie i jeśli będzie mi to dane, poradzę sobie.