Podopieczni Miguela Falaski przez właściwie całe spotkanie grali z nożem na gardle. Z własnej winy. W decydujących momentach - tak jak przed tygodniem - znowu zawodziły największe gwiazdy ekipy z Bełchatowa. Pod siatką mylili się nawet tacy specjaliści jak Facundo Conte i Mariusz Wlazły. Na dodatek gdańszczanie wyglądali na zdecydowanie bardziej zdeterminowanych.
Chemik Police poza finałem Ligi Mistrzyń!
Idealny przykład to czwarta partia. Skra szybko wyszła na prowadzenie 5:1. Grała pod presją. Ewentualna wpadka pozbawiała ich szansy na finał. I mimo tego wszystkiego, tej świadomości nadchodzącej klęski, w kolejnych jedenastu akcjach mistrzowie Polski uciułali tylko "dwa" oczka. Co jeszcze ciekawsze, o ich ostatecznym sukcesie nie zadecydowały gwiazdy, a niedoceniany Wojciech Włodarczyk. To właśnie przyjmujący Skry sprawił, że kibice mogli podziwiać siatkarzy obu zespołów również w tie-breaku.
W nim jednak faworyt był już tylko jeden. Lotos Trefl Gdańsk. Zawodnicy z Pomorza grali we własnej hali i szansy na historyczny sukces - pierwszy awans do finału PlusLigi - nie roztwonili. W decydującej walce o trofeum zmierzą się z Asecco Resovią Rzeszów.
Lotos Trefl Gdańsk - PGE Skra Bełchatów 3:2 (24:26, 27:25, 25:22, 21:25, 15:13)
Lotos Trefl Gdańsk: Marco Falaschi, Murphy Troy, Mateusz Mika, Sebastian Schwarz, Patryk Gawryszewski, Wojciech Grzyb, Piotr Gacek (libero) oraz Mateusz Czunkiewicz, Damian Schulz, Przemysław Stępień
PGE Skra Bełchatów: Nicolas Uriarte, Mariusz Wlazły, Facundo Conte, Nicolas Marechal, Andrzej Wrona, Karol Kłos, Ferdinand Tille (libero) oraz Srecko Lisinac, Wojciech Włodarczyk, Michał Winiarski, Kacper Piechocki (libero)
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail