- Idealny prezent byłby wtedy, gdybyśmy wygrali – mówi Żaliński. - Ale co się odwlecze... Zamierzam sprawić sobie prezent w weekend na udany koniec turnieju w Berlinie. To będzie najlepszy podarunek.
Aleksiej Spirydonow ujawnia kulisy swoich prowokacji! TYLKO w SUPER EXPRESSIE
Żaliński dołączył do grupy rzadko wykorzystywanych w takim wymiarze zmienników, bo sztab trenerski postanowił oszczędzać podstawową szóstkę przed najważniejszą walką. - Spodziewałem się, że trener da mi w urodziny zadebiutować, wiedzieliśmy, że Niemcy też będą oszczędzać swoich kluczowych graczy.
- Tak czy inaczej, żeby coś ugrać, trzeba w Berlinie ograć Francuzów, więc nie ma znaczenia, kiedy to nastąpi – uważa Żaliński. - Nie będziemy też zmęczeni, to nie jest nadludzki wysiłek grać w siatkówkę dwie godziny. To przede wszystkim przyjemność. Nikt nie będzie narzekał.
Żaliński przegrał zakład z klubowym kolegą, rozgrywającym Niemców, Lukasem Kampą. - Robię mu obiad z polską „białą”, ale odbiorę sobie serbski obiad z rakiją (od libero pokonanych przez Polskę Serbów, Nevena Majstorovicia – red.). Jestem na 1:1 – śmieje się siatkarz Czarnych Radom.
MŻ, Berlin