Nikola Grbić długo wahał się, kogo powołać na igrzyska olimpijskie w Paryżu, ale na trzy tygodnie przed startem najważniejszej sportowej imprezy ogłosił ostateczny skład. Jego wybory odbiły się szerokim echem - w składzie znaleźli się m.in. Łukasz Kaczmarek i Aleksander Śliwka, a mający za sobą lepszy sezon Bartosz Bednorz i Bartłomiej Bołądź zostali pominięci. Ten drugi pojedzie z drużyną do Paryża jako specjalny rezerwowy i będzie do dyspozycji trenera w razie kontuzji. Na ostatniej prostej Grbić postawił na swoich żołnierzy i Kaczmarek pojedzie na swoje drugie igrzyska. Trzy lata temu w Tokio nieznacznie wygrał rywalizację o miejsce w składzie z Maciejem Muzajem, który musiał pogodzić się z decyzją Vitala Heynena, a później całkowicie wypadł z kadry objętej przez Grbicia.
Maciej Muzaj ma żal do Nikoli Grbicia
- Decyzja o braku powołania na igrzyska była dla mnie bardzo trudna. Trener musiał zdecydować między mną a Łukaszem Kaczmarkiem. Wziął Łukasza. Od tamtego momentu, od objęcia kadry przez nowego trenera, jestem trochę na uboczu. To jest bolesne, bo w pewnym momencie przyzwyczaiłem się do lata w reprezentacji - powiedział Muzaj w rozmowie z TVP Sport. Ostatni mecz w narodowych barwach zagrał dwa lata temu i jest jednym z brązowych medalistów Ligi Narodów 2022. Od tamtej pory jest pomijany pomimo udanych występów klubowych.
- W tej chwili najbardziej chcę się pokazać rynkowi azjatyckiemu. Co dalej będzie z moją opinią u trenera reprezentacji czy w środowisku, to mnie tak bardzo już nie boli. Wiem, że ja robię wszystko, co w mojej mocy, a finalnie to są decyzje niezależne ode mnie - stwierdził atakujący, który w przyszłym sezonie zagra w Tokio Great Bears z Japonii.