Po trzech setach spotkania w Jastrzębiu sprawy wcale nie wyglądały tak różowo. Belgijscy rywale prowadzili 2:1 i 10:6 w czwartej partii. Wtedy trener wicemistrzów Polski, Lorenzo Bernardi (43 l.), nie mając innego wyjścia, postawił na rezerwowych. W ataku Igora Yudina zmienił Mitja Gasparini (30 l.), a na przyjęciu Lukasa Divisa - Marcin Wika (28 l.). I mecz zupełnie zmienił oblicze.
Bohater Gasparini
Bohaterem wieczoru został Gasparini. Słoweniec atakował ze znakomitą skutecznością (65 proc. w całym meczu) i zdobył 18 pkt. Jego serwisy siały spustoszenie w szeregach gości, a bloki pomagały w najważniejszych momentach. Sytuacja zaczęła się odwracać na korzyść Jastrzębia, które wygrało tę partię, a potem zdominowało tie-breaka. W piątym secie Belgowie zaliczyli zaledwie 7 pkt.
- Nie czuję się wcale bohaterem - skromnie mówił Gasparini. - Wszyscy zagraliśmy znakomity mecz, a najważniejsza była wiara i to, że w żadnym momencie się nie poddaliśmy - podkreślał słoweński atakujący.
Dumny trener
- Czuliśmy rosnącą presję i nie zaczęliśmy tego spotkania dobrze - skomentował trener Bernardi początkowe kłopoty. - Jestem dumny z chłopaków, a wchodzący z ławki Gasparini i Wika odwalili kawał solidnej roboty
Rewanż 8 marca w Belgii. Wicemistrzom Polski do awansu do Final Four potrzebne jest wygranie meczu lub złotego seta, gdyby spotkanie rozstrzygnęli na swoją korzyść gospodarze.