Także jemu zdarzyły się w ćwierćfinale z Iranem liczne kiksy i niedokładności. Cały polski zespół, stłamszony w czwartym secie, ogarnął się jednak w piątej partii, którą rozpoczął z przytupem i nie oglądał się potem za siebie. Janusz zdradza, jak mobilizował drużynę jej kapitan Bartosz Kurek i że selekcjoner Nikola Grbić odbył z każdym indywidualną rozmowę po ciężko wymęczonym triumfie.
Oto profesor bloku w kadrze siatkarzy. Karol Kłos: Lubię te mecze, w których coś przyjdzie w rączki
„Super Express” – Mecz z Iranem był najtrudniejszym w twojej reprezentacyjnej karierze?
Marcin Janusz: – Na pewno jednym z najtrudniejszych, biorąc pod uwagę stawkę, trudności, jakie się pojawiły i to, że mieliśmy dobre i słabsze momenty, kiedy wpada się w dołki i trzeba umieć z nich wyjść.
– Z czym był największy problem?
– Z tym, że gra była nierówna. Na przykład po kilku asach następowały błędy na zagrywce, serie zepsutych serwisów. Brakowało, stabilności i płynności, a to cechuje najlepsze drużyny, występujące na najwyższym poziomie. My taką jesteśmy, ale musimy pokazywać równą grę pod dużą presją. Wiele elementów jeszcze wymaga poprawy, na przykład blok z obroną, tak jak było w pierwszym spotkaniu z Iranem w Gdańsku, który przegraliśmy właśnie przez te niedomagania. Przeanalizujemy to wszystko, trener po meczu z Iranem zapowiedział indywidualne rozmowy z każdym, jest o czym mówić. Cieszyliśmy się ze zwycięstwa w ćwierćfinale w Bolonii, ale czuliśmy też, że mimo wszystko to nie było to, na co nas stać i to, czego trzeba, by wygrać z takim zespołem jak Stany Zjednoczone.
USA na drodze siatkarzy w Lidze Narodów. Aleksander Śliwka mówi o bitwie na żyletki
– Oglądając wasz mecz z Iranem, można było się z jednej strony cieszyć z wygranej, ale z drugiej jednak dostrzec sporo niedoróbek.
– Ważne, że potrafiliśmy wygrać trudne spotkanie, nie zdołować się i zachować spokój. Czasami czuje się to na boisku, ale trzeba skupiać się na każdej kolejnej akcji, to zresztą nam powtarza stale Nikola Grbić. Jeśli coś wcześniej zrobiło się źle, trzeba przystąpić do następnego zadania z czystą głową. Tak zaczęliśmy tie-breaka, zakładając, że jeśli przejmiemy na początku inicjatywę, to Iran zgaśnie. I tak się stało. Bartek Kurek nas dodatkowo mobilizował przed piątym setem, namówił do zresetowania głowy. Była duża różnica w grze na naszą korzyść, kiedy to Iran znajdował się pod presją.
Przełomowie wieści ws. Wilfredo Leona! Grbić podjął decyzję, kibice tego oczekiwali
– USA to bardziej przewidywalny przeciwnik niż Iran?
– Być może jednym z elementów, przez które tak nam ciężko szło przeciwko Iranowi, był trochę szalony styl tej drużyny. To gorzej zorganizowany zespół niż ekipa Stanów Zjednoczonych, ale ta nieprzewidywalność Persów dawała im dobre efekty. Czasem gra falowała, bo rywal walczył na ryzyku i fantazji i ciężko było się nam przeciwstawić. USA to świetnie ułożony team, musimy zagrać o wiele lepiej niż w ćwierćfinale, jeśli chcemy myśleć o awansie do finału. Amerykanie pewnych błędów nam nie wybaczą. Kluczem jest skupienie się na sobie, mamy dużo jakości, tylko trzeba ją pokazać w półfinale.
– Na finałową fazę Ligi Narodów w ekipie USA pojawił się podstawowy rozgrywający Micah Christenson. Jak to wpłynie na grę waszych rywali?
– Jest to światowej klasy siatkarz, który dodaje jakości każdemu zawodnikowi, z którym przebywa na boisku. Dlatego możemy się spodziewać zdecydowanie trudniejszego zadania niż kilka tygodni temu w Sofii.