Śliwka zagrał dobre zawody z Iranczykami, chociaż jak pozostali koledzy, miał kryzys w czwartym secie, kompletnie nieudanym dla naszej kadry, i pod koniec tej partii ogląda poczynania zmienników z boku. Po wejściu na tie-breaka nasi siatkarze rozpędzili się i nie dali już szans niżej notowanemu zespołowi. – W meczach z tak trudnym przeciwnikiem nigdy nic nie jest idealnie, wiedzieliśmy, że będą lepsze i gorsze momenty – komentuje Śliwka. – Najważniejsze, że wytrzymaliśmy kluczowy set, wyszliśmy ze świetną energią. Potem było łatwiej. Spotkania z Iranem zawsze są trudne, zarówno pod względem emocjonalnym jak i siatkarskim. To dlatego po tym starciu miałem cały czas uśmiech na twarzy. Najważniejsze było utrzymanie wiary, bo przecież mogła być u nas delikatna frustracja przez to, że straciliśmy przewagę w końcówce drugiego seta. Było rozczarowanie, ale wróciliśmy do gry, a na tie-breaka weszliśmy z pozytywnym nastawieniem i pewni siebie. Irańczycy po kilku piłkach stracili wiarę, widzieliśmy to i zrobiliśmy co trzeba – dodaje nasz przyjmujący.
Bartosz Kurek kontruje dziennikarkę: To nie jest najmądrzejsze pytanie [WIDEO]
Kibiców może niepokoić wahająca się forma Polaków w ćwierćfinałowym spotkaniu oraz bardzo nieudany czwarty set, w którym Irańczycy robili co chcieli. Gorzej wyglądaliśmy w rozegraniu, mnożyły się niedokładności w przyjęciu.
Śliwka tłumaczy: – Poziom wśród tych ośmiu drużyn jest bardzo wyrównany, więc jak się zagra gorzej w jakimś momencie seta, od razu robi się duża przewaga. Takie fragmenty słabszej gry były u nas w meczu z Iranem, troszkę było to szarpane, ale w końcu z tej z emocjonalnej bitwy na żyletki wyszliśmy cało. Każde zwycięstwo będzie na nas wpływało mobilizująco i budująco, będzie miało wpływ na wiarę w kolegów na boisku, tym bardziej że w meczu z Iranem było bardzo dużo pozytywnych zmian. Mamy pełną czternastkę chłopaków gotowych do walki.
Polacy w Sofii w drugim turnieju fazy zasadniczej LN pokonali Amerykanów 3:1, ale natrafili na duży opór i musieli się namęczyć. W ich szeregach nie było wtedy jednak rozgrywającego numer jeden, Micah Christensona.
– Mecz z USA nie będzie w żaden sposób łatwiejszy niż ciężka przeprawa z Iranem – uważa Śliwka. – Amerykanie to kapitalny zespół, pokazali to z Brazylią w meczu, w którym wypunktowali rywali świetną grą. Znamy się z nimi bardzo dobrze, choćby przez to, że wielu gra w polskiej lidze. Wygraliśmy z nimi w Sofii, ale to nie będzie miało większego znaczenia. To zupełnie nowa historia, nowy mecz, półfinał Ligi Narodów rządzi się swoimi prawami. Damy z siebie wszystko, po to wychodzimy na boisko, żeby wygrywać.