Świderski już przed startem tegorocznej edycji nie ukrywał, że zastanawia się nad sensem rywalizacji, skoro pod kątem biznesowym nie da się w żaden sposób usprawiedliwić występów w LM. Szef Zaksy sygnalizował nawet, że przeszła mu przez myśl rezygnacja ze zgłoszenia drużyny do rozgrywek.
Jak najmniej stracić
- Nie znaleźliśmy tytularnego sponsora na puchary. Z tym samym budżetem co przed rokiem mamy na głowie 4 mecze więcej w lidze i co najmniej 6 w Lidze Mistrzów. Trzeba przyciąć wydatki w jednym miejscu, żeby jakoś sobie radzić w innym. Ale kołdra ciągle jest za krótka. Myślimy głównie o tym, by jak najmniej stracić - przyznaje.
Wydatków na pobyt drużyny rywali, sędziów, wszelkie kwestie organizacyjne oraz wyjazdy na mecze za granicą nie da się wyrównać wpływami z biletów. Zwłaszcza jeżeli nie ma się do dyspozycji dużej areny.
- Trudno wypełnić nawet naszą mniejszą halę - stwierdza szef Zaksy. - Mecze Ligi Mistrzów odbywają się w środku tygodnia albo około 18, gdy ludzie nie zdążą wrócić z pracy, albo o 20.30, kiedy trudno liczyć na szkolną młodzież. Ludzie wybierają telewizję lub puby. Poza tym mają czasem przesyt siatkówki, bo i nasza liga gra przecież więcej. Z praw telewizyjnych za LM też nic nie dostajemy.
Pożyczone słuchawki
Tymczasem klub płaci praktycznie za każdy drobiazg - począwszy od delegacji i pobytu sędziów i delegatów, przez system wideoweryfikacji, po słuchawki bezprzewodowe dla arbitrów.
- Kiedyś jakoś można było porozumiewać się bez tego, ale weszła nowoczesność. - wzdycha prezes mistrzów Polski. - Słuchawki jedynej marki zaaprobowanej przez CEV kosztują 3,5 tysiąca złotych. Na szczęście wypożyczyliśmy je od Lotosu Gdańsk, któremu zostały z ubiegłego roku.
Co w zamian daje CEV? Niewiele. Najpierw pobiera wpisowe 25 000 euro, do tego dochodzą koszty opłacenia licencji każdego siatkarza. Za wygraną płaci 4000 euro (za porażkę 2600). W kolejnych rundach znowu jest wpisowe (choć mniejsze) i nieco wyższe premie za wynik. W najlepszym razie z federacji można dostać na czysto 58 000 euro (przy wygraniu wszystkich meczów grupowych, play-off i całych rozgrywek, ale po odjęciu wpisowego). A przecież klub ponosi duże koszty. Jeden wyjazd zagraniczny (może ich być sześć) to kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Zaksa nie ma więc szans, aby uniknąć strat, nawet wygrywając Ligę Mistrzów. - Nie wykluczam, że jeśli nic się nie zmieni, za rok Zaksy w pucharach nie będzie - zapowiada Świderski.