Final Four, Sebastian Świderski radzi kolegom: Grajcie swoje

2010-04-28 9:45

W najbliższy weekend w Łodzi podczas siatkarskiego Final Four Ligi Mistrzów siatkarze Skry mogą trafić na uważany za najlepszy na świecie zespół Itasu Trentino. Niektórzy twierdzą, że nie da się pokonać Włochów, ale innego zdania jest Sebastian Świderski (33 l.). Jego drużynie właśnie się to udało.

Lube Banca Macerata "Świdra" wygrała z Itasem 3:0 trzeci mecz półfinału Serie A i dzisiaj rozgrywa spotkanie numer cztery. Nikt nie dawał ekipie Sebastiana szans na nawiązanie walki z potentatem, z którym nie wygrała ani razu w sezonie zasadniczym, a jednak...

- Nie ma zespołów niepokonanych, choć muszę przyznać, żeby dobrze rozgryźć rywala, musieliśmy najpierw... przegrać dwa pierwsze mecze w półfinale - przypomina Świderski. - Potem graliśmy swoje: spokojnie, a przede wszystkim niemal bezbłędnie i bez pośpiechu. Zaczęło się od dobrej zagrywki i bloku, a reszta się jakoś poukładała. Z nimi trzeba uważać dosłownie na wszystko - przestrzega Sebastian. - Nawet gorsze przyjęcie nie oznacza dla Itasu straconej akcji, bo ma wybitnych punktujących. Oni są w stanie skutecznie wykańczać także wysokie piłki, po mniej udanym odbiorze serwisu.

Przeczytaj koniecznie: Final Four - 1 i 2 maja w Łodzi

Itas to aktualny klubowy mistrz świata i obrońca tytułu w Lidze Mistrzów. Jeśli - jak wszystko na to wskazuje - poradzi sobie w łódzkim półfinale ze słoweńskim Bledem, trafi na zwycięzcę z pary Skra - Dynamo Moskwa. Polscy kibice liczą na wielki finał Skra - Itas.

- Jeśli Skra zmierzy się z Trentino, niech gra swoje. Nie może sobie pozwolić nawet na chwilę nieuwagi i nieostrożności w grze. Bo Itas wykorzystuje bezlitośnie każdy błąd przeciwnika i ma szeroki, uzupełniający się skład - uprzedza "Świder". - Tyle tylko, że do Łodzi Włosi przyjadą zmęczeni, już my się musimy o to postarać w lidze - śmieje się polski przyjmujący Maceraty.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze