Lube Banca Macerata "Świdra" wygrała z Itasem 3:0 trzeci mecz półfinału Serie A i dzisiaj rozgrywa spotkanie numer cztery. Nikt nie dawał ekipie Sebastiana szans na nawiązanie walki z potentatem, z którym nie wygrała ani razu w sezonie zasadniczym, a jednak...
- Nie ma zespołów niepokonanych, choć muszę przyznać, żeby dobrze rozgryźć rywala, musieliśmy najpierw... przegrać dwa pierwsze mecze w półfinale - przypomina Świderski. - Potem graliśmy swoje: spokojnie, a przede wszystkim niemal bezbłędnie i bez pośpiechu. Zaczęło się od dobrej zagrywki i bloku, a reszta się jakoś poukładała. Z nimi trzeba uważać dosłownie na wszystko - przestrzega Sebastian. - Nawet gorsze przyjęcie nie oznacza dla Itasu straconej akcji, bo ma wybitnych punktujących. Oni są w stanie skutecznie wykańczać także wysokie piłki, po mniej udanym odbiorze serwisu.
Przeczytaj koniecznie: Final Four - 1 i 2 maja w Łodzi
Itas to aktualny klubowy mistrz świata i obrońca tytułu w Lidze Mistrzów. Jeśli - jak wszystko na to wskazuje - poradzi sobie w łódzkim półfinale ze słoweńskim Bledem, trafi na zwycięzcę z pary Skra - Dynamo Moskwa. Polscy kibice liczą na wielki finał Skra - Itas.
- Jeśli Skra zmierzy się z Trentino, niech gra swoje. Nie może sobie pozwolić nawet na chwilę nieuwagi i nieostrożności w grze. Bo Itas wykorzystuje bezlitośnie każdy błąd przeciwnika i ma szeroki, uzupełniający się skład - uprzedza "Świder". - Tyle tylko, że do Łodzi Włosi przyjadą zmęczeni, już my się musimy o to postarać w lidze - śmieje się polski przyjmujący Maceraty.