Anastasi jest znany z wybuchowego charakteru na meczach, potrafi nagle eksplodować złością i kierować ją albo w stronę swoich podopiecznych, albo przez siatkę do rywali. Jest w tym zawsze trochę teatru, niemniej czasem włoskiego fachowca po prostu ponosi. Tym razem po jednej z akcji w pierwszym secie, gdy gospodarze wyraźnie ulegali (9:15), włoski trener zaczął się pieklić, że gracz gości Piotr Orczyk dotknął piłki po serwisie Artura Szalpuka. Zagrywka była autowa i sędziowie przyznali punkt zawiercianom, ale Anastasi nie mógł tego przeboleć i wykrzykiwał obraźliwe epitety w kierunku drużyny przeciwnej i samego gracza. Ostatecznie decyzja została podtrzymana, potem opiekun Vervy został ukarany żółtą kartka, bo wciąż miał o coś pretensje.
– Jestem spokojny, ale takie coś to mnie... nie będę mówił co, ale nie jest to ładne zachowanie. Nie przystoi to zachowanie trenerowi i to jeszcze tak uznanemu – skomentował po meczu Mateusz Malinowski, atakujący Aluronu. – Na pewno wszyscy chcieliśmy pokazać, że siatkówka to nie jest sport dla, trzeba to nazwać chyba, chamów. Można być niegrzecznym, można używać trashtalkingu, ale wyzywanie naszego zawodnika w taki sposób, po włosku… Akurat każdy miał trenera Włocha w PlusLidze, każdy wie, co to znaczy. Według mnie powinny być wyciągnięte konsekwencje za coś takiego – skwitował Malinowski.
Vital Heynen ma KORONAWIRUSA. Mówi o DZIWNYM uczuciu w głowie
Na pewno nerwy dają znać o sobie w warszawskiej ekipie, bo Aluron, choć miał ostatnio przerwę koronawirusową i nie grał (12 z 14 graczy przechodziło zakażenie), wypadł o niebo lepiej od Vervy, która też ma za sobą izolację związaną z covidem, ale zdążyła już wrócić na parkiet i rozegrać kilka spotkań. To była czwarta przegrana warszawian z rzędu. Może dlatego emocje wzięły górę?
Poprosiliśmy o komentarz trenera Anastasiego. "Wolę w tym momencie nie udzielać wypowiedzi, proszę mnie zrozumieć" – odpowiedział "SE" Włoch.