Reprezentantki Polski w siatkówce kobiet radziły sobie w tym sezonie znakomicie. Wyniki zachwycały kibiców, którzy liczyli, że już w styczniu kadra powalczy o wyjazd na letnie Igrzyska Olimpijskie w Tokio 2020. Niestety, na początku listopada w mediach pojawiły się informacje o fatalnej atmosferze na linii trener i sztab szkoleniowy - zawodniczki.
W mediach pojawiają się kolejne oświadczenia, wypowiedzi zawodniczek i osób ze sztabu szkoleniowego. Nie zabrakło także komentarza byłych ekspertów. W rozmowie z portalem SportoweFakty.wp.pl, w tej sprawie wypowiedział się były selekcjoner kadry Jerzy Matlak.
- Skoro się już tak wylało, to nie ma innego wyjścia jak spotkanie wszystkich zainteresowanych w jednym pomieszczeniu. Szef PZPS-u powinien ich zamknąć na cztery spusty i powiedzieć: wyrzućcie z siebie wszystko, nawet najgłębsze żale. Nie otworzę drzwi dopóki tego nie zrobicie - mówi otwarcie Matlak.
Jego zdaniem sytuacja szkoleniowca jest bardzo poważna. Były selekcjoner od razu przyznał, że niezależnie od niekorzystnego wyniku rozmów, sam po takim spotkaniu od razu podałby się do dymisji. - Samo przedłużenie umowy w takim momencie oceniam jako odmrożenie sobie uszu na złość dziewczynom - kończy temat w rozmowie ze "Sportowymi Faktami".