Latem tego roku musiał podjąć najtrudniejszą decyzję w życiu. W lewym stawie łokciowym powrócił i zaczął rozwijać się w zabójczym tempie nowotwór – mięsak maziówkowy. Kubie wydawało się, że zdołał kilka lat wcześniej się pozbyć guza po operacji oraz serii naświetlań i chemioterapii. Tym razem lekarze, w tym czyniący medyczne cuda specjaliści z Monachium, mogli już tylko zaproponować jedyne rozwiązanie: amputację lewej ręki. Nie można było zwlekać ani dnia dłużej.
Wydawałoby się, że to koniec sportowych marzeń. W drugiej lidze (trzecia klasa rozgrywkowa) gra się na niezłym, półzawodowym poziomie, to nie jest jedynie rekreacyjna zabawa. Kuba postanowił, że... nadal będzie siatkarzem, a lokalne środowisko bardzo go wsparło.
– Usłyszałem w klubie: dla ciebie zawsze jest tu miejsce – opowiada „Super Expressowi” kapitan drużyny z Jasła. – Musiałem oczywiście zmienić pozycję z przyjęcia na atak i wchodzę głównie zadaniowo na zagrywkę, ale, gdy wynik jest korzystny, zdarza się, że przebywam na boisku dłużej. Na początku było ciężko złapać równowagę do wyskoku, ale z czasem koordynacja przyszła i teraz potrafię nawet zaserwować asa w meczu – cieszy się. – Nie słyszałem o nikim, kto grałby w siatkówkę bez ręki na tak wysokim poziomie rozgrywek. Po wszystkim, co przeszedłem, jestem tak silny, że nic mnie już nie złamie – zapewnia. I już otrzymuje propozycje innej sportowej drogi. Zgłosiła się kadra ampfutbolu, w której mógłby występować na bramce. Niewykluczony jest udział Procanina w meczach specjalnej siatkówki plażowej.
Poświęcenie Kuby docenił selekcjoner Vital Heynen. Trener reprezentacji Polski siatkarzy obiecał, że ofiaruje srebrny medal Pucharu Świata 2019 osobie, której historia go najbardziej zafrapuje. Odpowiedzi było ponad 400. Belgijski szkoleniowiec wybrał Procanina, spotkał się z nim w Warszawie i przekazał krążek.
– Czułem, że moja opowieść może chwycić go za serce, a właściwie czuła to moja dziewczyna, która zachęciła mnie, by opisać swoje życie i spróbować zdobyć ten medal – opowiada Kuba. - Rozmowa z Heynenem była dużym przeżyciem. Jestem także wielkim kibicem siatkarskim, zdarzało mi się jeździć setki kilometrów na mecze kadry.
Kosztująca ponad 200 tys. zł nowa proteza, na którą kończy zbierać pieniądze, pozwoli mu lepiej funkcjonować w codziennym życiu.
– Niestety, grać z nią w siatkówkę się nie da – przyznaje. – Wiem, że są wersje wyczynowe protez, ale w moim przypadku byłby z tym problem, bo straciłem rękę powyżej łokcia. Trudno, najważniejsze, że będę mógł zrobić rzecz, o której od dawna marzyłem. Za dwa miesiące urodzi się mój syn. Chciałbym go wziąć na ręce.