Jak to się stało, że francuski szkoleniowiec i były gwiazdor reprezentacji trójkolorowych wskoczył kiedyś do wody na Antylach i zanurzył się bez aparatury, długo nie wypływając? To efekt wielkiej pasji Stephane'a - nurkowania.
Bez tlenu 21 m pod wodą
- To niebezpieczna zabawa, ale złapałem bakcyla po obejrzeniu filmu "Wielki błękit" - opowiadał Antiga "Super Expressowi". - Ponieważ nie używałem aparatury, musiałem zachować wielką ostrożność, bo ryzyko jest spore i trzeba się dobrze przygotować. Zszedłem na 21 metrów i wytrzymałem 4 minuty bez tlenu. Teraz nie dałbym już rady - przyznaje Stephane, miłośnik dalekich podróży, który za najpiękniejsze miejsce na świecie uważa Polinezję Francuską. - Pływałem tam kiedyś w błękitnych wodach w towarzystwie rekinów, mant, płaszczek i najdziwniejszych morskich stworzeń. To są bajeczne wspomnienia i jedna z najlepszych przygód w życiu - nie ukrywa.
Mariusz Wlazły wróci do kadry? Stephane Antiga w to nie wierzy [WIDEO]
Zna Federera
Od zawsze żył sportem. Gdyby nie siatkówka, niewykluczone, że zostałby zawodowym tenisistą. Ale nie szło mu na tyle dobrze, żeby pozostać przy tej dyscyplinie. - Z tenisa została mi znajomość z moim idolem Rogerem Federerem. Nie zostałem tenisistą, bo na korcie wciąż denerwowały mnie popełniane błędy - mówi Antiga. Teraz z rozrywek pozasiatkarskich pozostały mu podróże, golf i... deskorolka, której uroki odkrył niedawno.
Syn zawstydza poliglotę
Jest człowiekiem poświęcającym rodzinie każdą wolną chwilę. Żona Stephanie, syn Timote (8 l.) i córka Manoline (6 l.) towarzyszą mu w Polsce, w której przebywa od 7 lat. Dzieci urodziły się na Majorce, bo Antiga ma tam dom od czasu, gdy występował w miejscowym klubie Portol. Teraz jednak rodzina Antigów jest bardziej polska niż francuska. - Dzieci chodzą do polskiej szkoły, a syn zawstydza mnie znajomością waszego języka - przyznaje Stephane, chociaż sam jest przecież poliglotą. Jako jedyny z zagranicznych szkoleniowców naszych siatkarzy porozumiewa się całkiem poprawną polszczyzną. Kiedy musi zmienić język, też nie ma najmniejszego problemu. Poza francuskim i polskim włada angielskim, włoskim i hiszpańskim. Teraz wszystko w jego życiu kręci się jednak wokół Polski. Łącznie z ulubionym żurkiem... - Wolę jednak nieco lżejszą francuską kuchnię, ograniczam ilość cukru - przyznaje. Stephane nie potrzebuje na siłę udowadniać polskości. - Czy chciałbym otrzymać polski paszport? A po co, przecież akceptujecie mnie takiego, jakim jestem. A dzięki siatkówce już czuję się Polakiem.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail