Andrea Anastasi, trener

i

Autor: MARCIN GADOMSKI/SUPER EXPRESS Andrea Anastasi

Szalony trener spokojny jak nigdy. „Jak mogę się wydzierać na faceta, u którego byłem świadkiem na ślubie?”

2021-10-16 8:52

Starcie mistrza Polski z trzecią drużyną poprzedniego sezonu PlusLigi siatkarzy miało przynieść emocje, ale że będą aż takie – mało kto oczekiwał. Jastrzębski Węgiel w pierwszej fazie spotkania miał momentami sporą przewagę i wydawało się, że może wygrać z Projektem w Warszawie nawet do zera. Nic z tych rzeczy: obrońcy tytułu po 160-minutowym thrillerze ulegli 2:3 na gorącym Torwarze.

Zwroty akcji były niesamowite i przypominały chwilami to, co działo się niedawno w półfinale mistrzostw Europy w Katowicach na meczu Polska – Słowenia, kiedy to wideoweryfikacje utrzymywały Polaków kilka razy przy życiu. W Warszawie jastrzębianie skończyli nawet piłkę meczową, ale challenge pokazał, że gra się jednak nie skończyła. Musiało dojść do walki na przewagi już w tie-breaku, ostatecznie akcja w bloku dała gospodarzom trzecią wygraną w trzecim meczu sezonu (22:20 w 5. secie), a gościom przyniosła pierwszą porażkę w rozgrywkach. Żaden z graczy obu drużyn nie wyciągał z tego oczywiście zbyt daleko idących wniosków na początku ligi. Tym razem liczyła się temperatura widowiska i największe emocje jak do tej pory oglądane w PlusLidze 2021/22.

– Mieliśmy swoje szanse, wydawało się nawet, że wygraliśmy, nagle okazało się, że nie, mecz obrócił się w drugą stronę. Mogliśmy wygrać, ale zespół z Warszawy wrócił do gry, a potem była typowa ligowa naparzanka – śmiał się libero jastrzębian i reprezentacji Polski Jakub Popiwczak.

Wyjątkowy spokój w całym zamieszaniu – bo wiele razy sędziowie podejmowali kontrowersyjne decyzje dotyczące challenge'ów – zachował Andrea Anastasi, trener warszawskiej drużyny. Znany z krewkiego temperamentu w czasie spotkań Włoch, którego rok temu ukarano za wulgarne okrzyki w stronę rywali, tym razem był... oazą spokoju! Mimo gigantycznych emocji i aury siatkarskiego dreszczowca w decydujących minutach, spokojnie obserwował wydarzenia i... sam uspokajał podopiecznych.

Nowy prezes PZPS musi przerwać urzędowanie z powodów zdrowotnych. „Jak leżę, to mnie boli”

– Mówiłem po polsku: „spokojnie, spokojnie” – relacjonował nam Anastasi po meczu. – Faktycznie to dziwne jak na mnie, ale nie okazywałem nerwów. Jeśli chodzi o sędziów, to oni mają trudne zadanie w takich meczach na styku, więc rozumiem ich. Chociaż, podobnie jak my, powinni po prostu stale doskonalić swoją pracę. Czemu się nie denerwowałem? Może dlatego, że jak gracze sami są nakręceni, to ja już nie muszę podgrzewać temperatury, co czasem robię, żeby ich pobudzić. Muszę niekiedy zachować równowagę, przecież gdybyśmy się wszyscy wściekli, to chcielibyśmy wspólnie zabić arbitra – śmiał się Anastasi.

Polak chce poprowadzić kadrę siatkarek

Znamy terminarz meczów polskich siatkarzy w MŚ 2022

– A ponieważ moi siatkarze pokazali determinację i byli nastawieni bojowo, to nawet czasem ich hamowałem. A może nie szalałem przy linii dlatego, że po drugiej stronie stał Gardo (trener jastrzębian Andrea Gardini – red.), mój wielki przyjaciel, z którym jesteśmy niemal jak bracia. Jak mógłbym się wydzierać w stronę faceta, u którego byłem świadkiem na ślubie? – podsumowuje włoski szkoleniowiec Projektu Warszawa.

Sonda
Kto powinien zostać trenerem reprezentacji Polski siatkarzy?
Najnowsze