Karol Kłos należy do grona najbardziej utytułowanych polskich siatkarzy: jest mistrzem (2014) i wicemistrzem (2022) świata, ma na koncie medale europejskiego czempionatu, a w kraju – tytuły zdobywane w szeregach Skry Bełchatów. Szeregi tego klubu reprezentował przez 13 lat; nic dziwnego, że kiedy w kwietniu, w meczu wieńczącym wyjątkowo nieudany sezon w wykonaniu tej drużyny, żegnał się z bełchatowską publiką, łza mu się w oku zakręciła.
W kolejnym sezonie Kłos – wierny wyłącznie polskim parkietom (przed przejściem do Skry grał w siatkówkę w stolicy) – ma być jednym z najważniejszych atutów Asseco Resovii w walce nie tylko prymat w kraju, ale i w Lidze Mistrzów. Swoją drogą właśnie triumf w tych ostatnich rozgrywkach jest jednym z niewielu celów, jakich 34-letniemu zawodnikowi do tej pory osiągnąć się nie udało. Ze Skrą zajął w Champions League „tylko” drugie miejsce.
„Karol jest jednym z najbardziej utytułowanych polskich zawodników. Jestem szczęśliwy, że w nadchodzących sezonach wspólnie będziemy walczyć o najwyższe cele w Polsce i Europie” – powiedział prezes trzeciej ekipy minionego sezonu, Piotr Maciąg, cytowany przez oficjalną stronę klubową Asseco Resovii.