Siatkówka, Jastrzębski Węgiel, Andrea Gardini, trener

i

Autor: Piotr Sumara/PLS Trener siatkarzy Jastrzębskiego Węgla Andrea Gardini

Trener Jastrzębskiego Węgla Andrea Gardini: Lubię wygrywać z Włochami [WYWIAD]

2022-03-16 7:10

Wystarczy, że wygrają tylko dwa sety z mistrzem Włoch, Lube Civitanova, a znajdą się w półfinale Ligi Mistrzów. Siatkarze Jastrzębskiego Węgla po zwycięstwie 3:0 na wyjeździe są w doskonałej sytuacji przed rewanżowym spotkaniem ćwierćfinałowym (środa 16.03 o 20.30), ale ich trener Andrea Gardini przestrzega w rozmowie z „SE”: – Trzeba być gotowym na ból.

„Super Express”: – Musi pan tonować entuzjazm graczy, skoro po efektownej wygranej we Włoszech jesteście krok od czwórki?

Andrea Gardini: – To profesjonaliści, nie ma mowy o wpadaniu w euforię. Za dużo meczów widziałem w karierze, za dużo zwrotów akcji przeżyłem, by sądzić, że pójdzie jak z płatka. Nie pójdzie. Trzeba się nastawić, że będzie bolało, bo tak zwykle bywa w walce w systemie pucharowym. My akurat zagraliśmy tydzień temu na wybitnym poziomie, a Lube miało problemy kadrowe i na dodatek trochę go zaskoczyła nasza forma.

– Przypomina pan zawodnikom sytuację sprzed roku, kiedy Zaksa wygrała we Włoszech, a potem musiała bronić się do ostatnich piłek złotego seta, by awansować do półfinału?

– Na tym poziomie takie sytuacje to norma, nie ma dwóch jednakowych spotkań, nie ma łatwych zwycięstw. I wcale niewykluczone w naszym przypadku też przesądzą pojedyncze akcje czy kilka punktów różnicy. W play-off Ligi Mistrzów, czy w ogóle jakichkolwiek meczach o być albo nie być, decydują też emocje. No i nie gramy ze zwykłym przeciwnikiem. Gramy z Lube, a tam niemal każdy siatkarz to światowa gwiazda. Oni potrafią sprawić, by rywal po drugiej stronie siatki cierpiał.

Polska nie zgłosiła się do organizacji MŚ siatkarzy, ale… będzie brana pod uwagę

Kamil Semeniuk po wygraniu pucharu Polski w siatkówce

– Wy też umiecie to zrobić.

– Oczywiście, ale mam na myśli, że trzeba być również gotowym na ten ból. Powiem w języku bokserskim: musimy umieć przyjmować ciosy, by osiągnąć cel. Jeśli nie jesteś gotowy, nie przejdziesz takiej przeszkody, tylko będziesz zamroczony po trafieniu rywala i zaczniesz się zastanawiać co poszło nie tak. Na szczęście mam w zespole graczy, którzy przeszli niejedno i doskonale zdają sobie sprawę, co ich czeka. I mimo problemów, jakie i my napotykaliśmy w trakcie sezonu, nikt nie narzekał. Jasne, że możesz to robić, tylko kompletnie nic to nie daje i nic nie zmienia. Nikogo nie obchodzi czy masz kadrowe problemy, wyjdź na boisko i pokaż, że potrafisz sobie radzić mimo to. Nie wiem jaki będzie finał naszej drogi w tym sezonie, ale jestem pewien, że na razie dobrze nam to idzie.

– Od nieco ponad roku prowadzi pan Jastrzębski Węgiel. Jak zmieniła się drużyna w pana oczach przez ten czas?

– Trzeba pamiętać, że przychodziłem w środku sezonu, w specyficznym momencie. Potem zdołaliśmy wywalczyć główny cel, czyli mistrzostwo Polski. I też nie obyło się po drodze bez trudności. Druga rzecz to fakt, że kiedy zostałem trenerem, rynek transferowy na kolejny sezon był już praktycznie zamknięty, nastąpiły zmiany w klubie, które sprawiły, że drużyna jest inna. Nie chcę mówić, że lepsza czy gorsza, po prostu inna. Moim zadaniem jest znalezienie klucza do zbudowania grupy z indywidualności. Wydaje mi się, że jeśli chodzi o duch zespołu, to nie mamy na co narzekać.

Siatkarz uciekł z Rosji i zerwał kontrakt. Chce grać w Polsce

– Mówił pan o zmianach kadrowych, a najważniejszą było wprowadzenie nowego rozgrywającego, Bena Toniuttiego. Bywa, że potrzeba czasu, by nawet tej klasy gracz „zaskoczył” w nowym klubie, a jednak wygląda to tak jakby Francuz od lat grał w Jastrzębiu.

– „Totti” poczuł się od razu jak w domu, co oczywiście ułatwia fakt, że to siatkarz o wybitnych umiejętnościach i zdolności dostosowania się do kolegów. Drużyna była budowana wokół niego, tym łatwiej było to wszystko zgrać. Niemniej od niego też zależy bardzo dużo. To nie trener decyduje: ten zawodnik będzie liderem. To się wykuwa w trakcie rozgrywek, a przy osobowości i profesjonalizmie Toniuttiego nie było problemem. Gdy Ben jest w zespole, to mam mniej roboty.

Powiedział „Nie" Rosjanom. Siatkarz polskiej kadry blisko nowego klubu

– Kiedy pana drużyna pokonuje włoski zespół, wygrana lepiej smakuje?

– Na pewno ma inną wymowę, jest czymś specjalnym i miłym, zwłaszcza jeśli na rozkładzie ma się tak wielką firmę jak Lube, czy inne kluby Italii z wielkimi budżetami i tradycjami. Lubię to, jako Włoch odczuwam to inaczej, chociaż mój związek z polską siatkówką jest już przecież całkiem długi. Cały czas postrzegam szansę, przed jaką stoimy jako coś niesamowitego. Może właśnie przede wszystkim dlatego, że urodziłem się we Włoszech.

Sonda
Czy ZAKSA obroni tytuł w Lidze Mistrzów?
Najnowsze