Leon w polu serwisowym równa się gigantyczny problem dla przeciwnika, to prawda znana od dawna. Wielu Wilfredo złamał już kapitalnymi seriami. Najlepiej pamiętają o tym Serbowie. Dwa lata temu w Lidze Narodów w Rimini przyjmujący reprezentacji Polski posłał w ich stronę... 13 asów serwisowych w jednym meczu! To był popis nienotowany w światowych kronikach. Każde uderzenie Leona ma przy tym potężną moc, piłka po jego trafieniu potrafi osiągać ponad 135 km na godzinę.
Śliwka zdenerwował Brazylijczyków, spryt i cwaniactwo na wagę złota. „To dało nam kopa”
W ćwierćfinale siatkarskiej LN w Gdańsku tak mocno jeszcze nie było, ale widać, że w ostatnim czasie Leon ustabilizował grę w tym elemencie. W poprzednich występach w fazie grupowej, w Holandii i na Filipinach, nie mógł jeszcze mówić o stabilności. Ale zaczyna ją powoli osiągać, co udowodniło starcie z Canarinhos. Na 19 zagrywek popełnił tylko 3 błędy, zaliczając 2 asy i wielokrotnie dezorganizując grę rywali mających olbrzymie kłopoty z poprawnym przyjęciem.
Leon czuje się znakomicie w polu serwisowym
Sam Leon po meczu nie ukrywał, że cieszy się z tego, jak wygląda obecnie jego serwis. Przeciwko Brazylii w pewnym momencie bomba Wilfredo leciała z prędkością 126 km na godzinę. To jeszcze nie kres możliwości siatkarza, ale rywale muszą się już bać: Leon się rozkręca i sam o tym mówi.
– W ostatnich dziesięciu dniach na zagrywce czułem się mocny, szło mi bardzo dobrze – przyznaje gwiazdor polskiej drużyny. – Z Brazylią każdy widział, co się stało: serwowałem bardzo mocno i chociaż wiele razy przeciwnicy zdołali odbić, to jednak sprawiałem im kłopot. Każda zagrywka o prędkości ponad 120 km/h jest trudna do przyjęcia.
Kibice drżeli o zdrowie Bartosza Kurka. Nasz atakujący po meczu z Brazylią zabrał głos w tej sprawie
Wilfredo dodał jeszcze coś: wybronił wiele trudnych piłek po atakach Brazylii, dorzucił 3 bloki, a te walory pozwoliły zapomnieć o gorszej skuteczności jego ataku i tradycyjnie słabym przyjęciu zagrywki.
Trener Nikola Grbić teoretycznie mógł dać mu odpocząć w sytuacji, gdy nie szło, ale pozostawił go na placu i nie musiał niczego żałować. Polacy i tak dali sobie radę (choć drugi przyjmujący Aleksander Śliwka też nie błysnął w przyjęciu), a Leon pokazał, że wciąż może czymś zaskoczyć, choć na firmamencie gwiazd siatkówki ma pozycję stabilizowaną od lat i wydawało się, że wszystko o nim wiemy.
Polacy wygrywają z Brazylią! Pogrom! Gramy w półfinale Ligi Narodów!
Brazylijczycy mnie irytowali
Leon wyjaśnia skąd te dodatkowe walory: – Ostatnio pracowaliśmy na tym na treningach. Trener mówił mi, że chociaż to nie jest moja specjalność, warto się na tym skupić. No i z Brazylią udało się złapać kilka piłek, nawet nie myślałem, że mogę ich tyle odbić w obronie. I cieszę się z tego, bo mój atak nie działał jak powinien i dobrze, że mogłem postawić na coś innego. Każdego by irytowało, gdy rywal podbijałby tyle ataków, mnie też, zwłaszcza że przecież to moja największa broń. Trochę mogłem być więc zdenerwowany, ale na szczęście w siatkówce są też inne elementy gry – kończy Wilfredo Leon.
Listen on Spreaker.