– Jako dziecko byłem bardzo ruchliwy. Rodzicom to tak bardzo nie przeszkadzało, pozwalali mi spędzać dużo czasu poza domem. Gorzej było z nauczycielami… Żartuję sobie, że jestem rolnikiem, nie takim prawdziwym, lecz faktycznie pochodzę z małej wioski. Pamiętam ogród na ponad sto metrów, miałem w nim prywatne boisko do piłki. Spacery i jazda rowerem były dla mnie codziennością. Pewnie dzięki temu rodzice ze mną wytrzymywali, bo jestem chory na łagodną formę ADHD (nadpobudliwość ruchowa – red.). Czy byłem w stanie spokojnie usiedzieć w szkolnej ławce? Skądże! W szkole byłem słynny, bo zawsze się bujałem na krześle, co doprowadzało nauczycieli do białej gorączki. Siedzenie bez ruchu to dla mnie największa kara z możliwych – przyznaje selekcjoner, który jasno wykłada cel.
– Razem z Biało-Czerwonymi walczymy o złoto olimpijskie – zapowiada Heynen, który po ewentualnym zdobyciu mistrzostwa w Tokio w 2020 roku wcale jeszcze nie wie, co będzie dalej robił. Jak przyznaje, nie jest dobry w planowaniu, lubi spontanicznie reagować na rozmaite sytuacje życiowe.