Jastrzębski Węgiel: W kraju dołują, w Europie dominują

2011-03-09 20:36

Kocham złotego seta! - mówi "Super Expressowi" uszczęśliwiony bohater Jastrzębskiego Węgla, Mitja Gasparini (30 lat). Słoweniec poprowadził wicemistrzów Polski do historycznego sukcesu - awansu do Final Four siatkarskiej Ligi Mistrzów.

Radość Gaspariniego jest zrozumiała. To właśnie dodatkowa partia rozgrywana w Belgii w meczu przeciwko Noliko Maaseik zapewniła jastrzębianom awans do najlepszej czwórki Europy, a słoweński przyjmujący zdobył punkt na wagę triumfu.

Przypomnijmy, że u siebie Jastrzębski Węgiel wygrał z Belgami minimalnie 3:2 na wyjeździe, a dość gładko przegrał 0:3. Ale o wszystkim i tak zadecydował dodatkowy set do 15. I w nim ekipa z Jastrzębia po raz kolejny udowodniła, że w tym sezonie jest kompletnie nieobliczalna. W PlusLidze od początku rozgrywek grała fatalnie, niespodziewanie wypadając poza czołową szóstkę ekstraklasy. W tym samym czasie zdołała odrodzić się w Lidze Mistrzów.

Bohater z ławki

- Miałem za mało czasu, żeby poukładać grę w lidze i spokojnie potrenować, ale dobry wynik w Lidze Mistrzów był w zasięgu - komentował Lorenzo Bernardi (43 l.), włoski trener, który w połowie grudnia objął rozbitą drużynę i doprowadził do historycznego sukcesu w europejskich pucharach. - To także mój największy sukces trenerski - przyznaje dziś Włoch.

Trzeba przyznać, że Bernardi ma nosa do graczy, bo w dwumeczu z Noliko bohaterem uczynił rezerwowego. Gasparini najpierw uratował wygraną po tie-breaku w Jastrzębiu, dając znakomitą zmianę w końcówce, a w Maaseik wszedł do gry w trakcie pierwszego seta i potem nie schodził już z parkietu. Zaliczył 21 pkt, a przy stanie 16:15 w złotym secie po jego ataku piłka zablokowana przez rywali wyszła na aut.

To piękny sen

- Złoty set jako zasada akurat w ogóle mi się nie podoba, bo przecież awansowaliśmy do Final Four, wygrywając mniej setów niż Belgowie - przyznaje nam uczciwie Gasparini. - Jednak w tym przypadku nie mam nic przeciwko niemu, nawet bardzo go lubię, wręcz kocham! - śmieje się słoweński siatkarz, który nawet dzień po awansie nie bardzo mógł uwierzyć w to, co się stało w Belgii.

- To jest jak piękny sen, spełnienie najskrytszych marzeń - mówi Słoweniec. - Kluczem było to, żeby do złotego seta przystąpić zapominając o tym, co zdarzyło się wcześniej.

Tegoroczny turniej Final Four odbędzie się 26 i 27 marca we włoskim Bolzano. Jastrzębianie są coraz bardziej pewni siebie.

- Jestem przekonany, że jeszcze możemy powalczyć w Lidze Mistrzów - odważnie deklaruje Gasparini.

Skra odpadŁa w kazaniu Wygrali w jaskini lwa, ale ulegli w złotym secie

Szczęście było tak blisko... Siatkarze Skry Bełchatów jechali do Kazania w piekielnie trudnej sytuacji. Wiedzieli, żeby awansować, muszą nie tylko wygrać mecz z Zenitem, ale i pokonać rywala w złotym secie. Mistrzowie Polski zaprezentowali się wczoraj wybornie, zwyciężając 3:1 po pięknej walce. Wydawało się, że rosyjska drużyna będzie zbita z tropu w złotym secie. Niestety zbyt duża liczba własnych błędów graczy Skry przesądziła o przegranej 10:15 i awansie Zenitu do czołowej czwórki Europy. - Oba zespoły zasługują, by grać w Final Four - mówił rozgrywający Zenitu, Lloy Ball (39 l.). Amerykanin miał rację, ale ktoś niestety musiał odpaść z rywalizacji.

Najnowsze