O tym, że jeśli chodzi o siłę ataku i serwisu, nie ma sobie równych w ekstraklasie, nie musi nikogo przekonywać. Po jego akcjach piłka leci tak szybko i mocno, że przyjmujący rywali najchętniej uciekliby gdzie pieprz rośnie, byle tylko nie zaliczyć bolesnego trafienia siatkarskim gwoździem.
"125 km, uwaga Grozer!" - transparent tej treści kibice Resovii wywiesili podczas półfinałów z Zaksą Kędzierzyn.
- Rzeczywiście, 125 na godzinę to mój rekord szybkości zagrywki - potwierdza reprezentant Niemiec. - Presja jest spora, bo przecież wszyscy ode mnie oczekują tych bomb - przyznaje Grozer, który w półfinale z kędzierzynianami wykonywał średnio aż 33 ataki w każdym meczu i to z ponad 50-procentową efektywnością.
- Sam nie wiem, skąd się bierze moja skuteczność, chyba przede wszystkim z motywacji do walki, bo przecież każdy z nas jest już zmęczony sezonem i sił ma coraz mniej - komentuje Niemiec. - Czuję, że drużyna mnie potrzebuje, i to mnie nakręca.
Grozer podkreśla, że przeciwko Skrze zagrywka będzie elementem kluczowym. - Nie może być łatwych serwisów, bo jeśli damy się rozpędzić Kurkowi, Wlazłemu czy Winiarskiemu, będzie problem - dodaje atakujący Resovii, którego boją się wszyscy przyjmujący w lidze.
- A kogo mamy się bać w Skrze? - zastanawia się Grozer. - Trudny wybór, bo to zrównoważony zespół z wieloma gwiazdami. Kurek rozgrywa znakomity sezon, a Wlazły jest jednym z najlepszych atakujących świata. Są faworytami, ale to nie znaczy, że nie da się ich pokonać - uważa gwiazdor z Rzeszowa.