Pierwsze mecze znanej z potężnej zagrywki skrzydłowej nie były jednak pod tym względem udane. Dopiero w sobotę przeciwko Korei Płd. pani Ania odważnie i skutecznie zaatakowała rywalki z pola serwisowego. Efekt: kilka bomb rozbijających szyki Koreanek i aż 4 asy.
Okazuje się jednak, że w tokijskiej arenie skuteczna gra serwisem to nie taka prosta sprawa. Wszystko przez panujący tu półmrok. Dość powiedzieć, że w każdej dużej polskiej hali jest dwa razy jaśniej niż w Yoyogi Stadium!
- Tu jest fatalne oświetlenie, więc przerzuciłam się na inną strefę serwisową - tłumaczy Werblińska swoje dotychczasowe kłopoty. - Teraz jest troszeczkę lepiej, ale czasami ta piłka mi zanika i ciężko w nią trafić.