W niedawnym sparingu z Holandią poczęstował rywali serią zagrywek, po których po drugiej stronie siatki zrobił się popłoch, a my zdobyliśmy kilka punktów z rzędu. Co ciekawe, on się dopiero rozgrzewał, wcale nie były to jeszcze jego najcięższe bomby, raptem 112–114 km/godz. Za moment jednak Wilfredo pokazał, co naprawdę potrafi, wypuszczając serwis z prędkością 129 km/godz. Ale to też nie jest jeszcze jego rekord. Jesienią 2018 w meczu ligi włoskiej z Modeną przyjmujący Perugii zaliczył zagrywkę, przy której radar pokazał 134 km na godzinę! Uważa się, że Leon wyrównał tym samym nieoficjalny rekord świata należący do reprezentanta Włoch Iwana Zajcewa, ustanowiony w meczu Ligi Narodów.
Wypuszczane z wielką regularnością serwisowe strzały to znak firmowy nowego reprezentanta Polski. Nie mogą się z nimi równać inni wielcy bombardierzy w biało-czerwonych koszulkach. Mariusz Wlazły (36 l.), MVP mistrzostw świata 2014, przyznał kiedyś, że jego rekord wynosi 128–129 km/godz. Wielki nieobecny obecnej kadry Bartosz Kurek (31 l.) też umie mocno kopnąć zagrywką. Nie ustanawia rekordów, choć jest w stanie regularnie posyłać piłkę na drugą stronę z szybkością wyższą niż 120 km/godz.
Dla Wilfredo to chleb powszedni. – Prędkości między 125 a 130 kilometrów na godzinę są dla mnie czymś normalnym – przyznał po meczu z Holendrami. Leon na linii serwisowej rządził także w Italii. W swoim pierwszym sezonie w lidze włoskiej Leon zdobył serwisem aż 133 pkt w 39 meczach rundy zasadniczej i play-off. Oznacza to, że średnio w każdym spotkaniu zaliczał minimum trzy asy. I nie ma sobie równych w Serie A, bo kolejny gracz w klasyfikacji zapisał na konto aż o 52 asy mniej.