Wilfredo Leon postanowił zwierzyć się z bardzo stresującego doświadczenia, które miało miejsce w jego życiu. Okazuje się, że lata temu, gdy siatkarz reprezentował jeszcze barwy Kuby, widział zamach stanu na swoje własne oczy. Wystrzały z broni zszokowały go niezwykle mocno, gdyż nie wiedział, w co tak naprawdę się pakuje.
Kolega Putina sprzeda Chelsea? Media nie mają wątpliwości, Abramowicz usuwa się z piłki nożnej
Wilfredo Leon usłyszał wystrzał z broni i nie mógł uwierzyć. Nie wiedział, co się dzieje
Siatkarz reprezentacji Polski w 2019 roku udzielił wywiadu "WP. SportoweFakty", w którym zwierzył się ze swojego stresującego doświadczenia. Jak sam podkreśla, ze względu na brak internetu w Kubie, nie wiedział, że znalazł się w cyklonie zamachu stanu w czasie, gdy przebywał ze swoją ówczesną kadrą narodową na zgrupowaniu w Wenezueli.
-- Żyliśmy bez internetu, więc nie mogłem tego zweryfikować. Pierwszy raz wyjechałem z kraju do Wenezueli w wieku 11 lat na turniej międzynarodowy. Do Wenezueli, która była po zamachu stanu. Usłyszałem tam strzały z broni. Pomyślałem wtedy: "Kurde, u nas naprawdę jest dobrze" - wspominał Wilfredo Leon.
Tomasz Kędziora mocno do byłego reprezentanta Rosji. Nie hamował się, padły przekleństwa
Aby zobaczyć zdjęcia ze ślubu Wilfredo Leona, przejdź do galerii poniżej.
Wilfredo Leon zaczął odkrywać nowy świat. Wtedy zobaczył, jaka Kuba jest biedna
Niewiedza Leona w sprawie tego, jak wygląda świat, była za czasów jego życia na Kubie bardzo duża. Jak sam wspomniał, przeżył wielki szok, kiedy dotarł do Meksyku.
- Ale w Meksyku zacząłem zadawać sobie pytania. Mexico City całe błyszczało. Zobaczyłem McDonald's, Pizzę Domino's. Jedzenie typu: burritos, tacos. Pikantne, łagodne, siedem rodzajów. Sklepy z ubraniami. - Co tu się dzieje? - rozszerzałem oczy. Chciałem kupić sobie jeansy, ale nie starczyło mi kasy. W sumie fajnie było je nawet obejrzeć na wystawie. - opowiadał Wilfredo Leon