To wyglądało przerażająco. Wilfredo Leon w trakcie meczu Perugia – Lube Civitanova w tie-breaku zaliczył groźnie wyglądający upadek. Po ataku poślizgnął się i z ogromną mocą uderzył głową o parkiet, przez co stracił przytomność. Po dłuższej chwili w końcu podniósł się z boiska i finalnie mógł cieszyć się razem z zespołem z wygranej w meczu o cenne trofeum. W ostatnich godzinach zabrał głos w tej sprawie za pośrednictwem Instagrama. Przypomniał kibicom, że jest wierzący i wierzył, że „Bóg mu pomoże”.
Wilfredo Leon zabrał głos po utracie przytomności. „Dziękuję Bogu, że jestem zdrowy”
Wilfredo Leon postanowił zabrać głos w całej sprawie za pośrednictwem portalu społecznościowego. Nie ukrywał, że tak jak fani bał się o swoje zdrowie, ale – co najważniejsze – wszystko wskazuje na to, że nic poważnego mu się nie stało!
- Jestem wierzący. Zawsze dziękuję Bogu, że jestem zdrowy, że moja rodzina ma się dobrze i mogę robić to, co kocham, czyli grać w siatkówkę. Wiem, że wielu z Was przestraszyło się po tym, co wczoraj zobaczyło. Też się bałem. Ale wierzyłem, że Bóg mi pomoże. I wygląda na to, że nic mi nie jest. Oczywiście, nic nie jest ważniejsze niż zdrowie, ale chcę podziękować mojej drużynie Sir Safety Susa Perugia za ciężką pracę, aby wygrać Superpuchar Włoch i za to, że tak bardzo się o mnie troszczyli po tym, co się stało. Otrzymałem wiele wiadomości o wsparciu od fanów siatkówki, moich kolegów z reprezentacji Polski i innych osób ze społeczności siatkarskiej, za co jestem wdzięczny. Właśnie teraz jadę do Perugii, aby zabrać trofeum do domu. I trochę odpocząć - napisał Leon.