Kiedy w 2018 roku Biało-Czerwoni triumfowali w tradycyjnej imprezie na cześć legendarnego szkoleniowca, potem zostali mistrzami świata w Turynie. Bezpośredniego przełożenia na to oczywiście nie ma, ale miło pomyśleć, że tak mogłoby się stać także obecnie, bo w końcu za niespełna tydzień rusza siatkarski mundial w Polsce i Słowenii. Bartosz Kurek po pokonaniu 3:0 brązowych medalistów olimpijskich Argentyńczyków jednoznacznie stwierdził, jak podchodzi do pierwszego miejsca w Memoriale. – Ma to dla nas trzeciorzędne, a może nawet czwartorzędne znaczenie – wyjaśnia kapitan drużyny narodowej.
To jasne, że priorytetem Polaków jest doprowadzenie zespołu do formy w mistrzostwach, które 26 sierpnia zaczną meczem z Bułgarią. Kurek mówi to otwarcie: – Nie przyjechaliśmy tutaj walczyć o zwycięstwo, ale o poprawę naszej gry i myślę, że powoli to osiągamy, idzie to wszystko w dobrym kierunku. Musimy być skoncentrowani i pracować nad tym, żeby poprawiać te mankamenty, które jeszcze są. W czym możemy się poprawić? We wszystkim. Nie możemy być z siebie zadowoleni, przynajmniej nie w tym momencie. Mamy być zadowoleni za parę tygodni.
Wilfredo Leon spotkał się z Nikolą Grbiciem. Są w dobrej komitywie?
Kurek mówi też o rosnącym ciśnieniu przed MŚ. – Poznałem tych chłopaków przez ostatnie trzy miesiące bardzo dobrze i wiem, że nikt nie będzie się trząsł ze strachu. Wyjdziemy walczyć i zobaczymy, dokąd nas ta walka zaprowadzi.
Kapitan kadry podchodzi o kolejnych wyzwań optymistycznie. – Jesteśmy na dobrej drodze, ale trzeba trzymać głowę nisko, twardo stąpać po ziemi i wiedzieć, że to jeszcze nie jest nasze maksimum. Przynajmniej ja mam takie odczucie i myślę że koledzy się ze mną zgodzą – kwituje Bartosz Kurek.