Sytuację kędzierzynian skomplikowała wymuszona przerwa związana z zakażeniami Covid-19, przez którą musieli przełożyć ważny mecz z Lokomotiwem Nowosybirsk z końca stycznia na pierwszą połowę lutego i to do hali rywala. Porażka 1:3 z Rosjanami postawiła Zaksę w trudnym położeniu. Zabrakło im jednej (spodziewanej) wygranej z Lokomotiwem do uzyskania lepszego bilansu. Efekt jest taki, że Zaksa, przy dwóch porażkach po pięciu meczach musi walczyć o czwarty triumf w ostatnim starciu grupowym. Tylko zwycięstwo nad Lube za 3 pkt (3:0 lub 3:1) zagwarantuje awans do ćwierćfinału z drugiego miejsca w grupie C. Nawet wygrana 3:2 nie musi wystarczyć, bo możemy mieć wówczas niekorzystny bilans setów w porównaniu z innymi kandydatami do awansu. Istnieje jeszcze pozytywny scenariusz... bez udziału naszej drużyny, ale związany z korzystnymi wynikami innych grup. Są bowiem i takie kombinacje rezultatów w innych grupach, że nawet porażka 0:3 da awans kędzierzynianom. Jednak wicemistrzowie Polski muszą przede wszystkim liczyć na siebie.
– Brakuje nam rytmu, bo nie mieliśmy czasu na trenowanie, a czasu na to nie będzie. Będziemy chcieli zagrać najlepiej jak potrafimy i wywalczyć zwycięstwo, by grać dalej w Lidze Mistrzów – zapowiada atakujący Zaksy Łukasz Kaczmarek.
Kędzierzynianie zmierzą się z Lube, które w połowie stycznia pokonało ich minimalnie (3:2) w Gliwicach. Włosi mają zapewnioną kwalifikację z pierwszej pozycji w grupie. Nie znaczy to, że muszą odpuszczać, tak jak nie odpuścili Zaksie kilka dni wcześniej Rosjanie, niemający już przecież szans na grę w play-off LM.
– Nie ma co ukrywać, że przyjechaliśmy tu po awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów – podkreśla środkowy Zaksy Norbert Huber. – To nasz cel i jest on w naszym zasięgu. Jesteśmy w lepszym położeniu niż przed meczem, w Gliwicach przegranym 2:3 (wówczas na kłopoty zdrowotne narzekał Kaczmarek – red.). Jest wiele dróg do tego, by awansować, najpewniejszą jest zwycięstwo. Ale Lube nie odda nam punktów za darmo.