Przyjmujący Zaksy dwa razy zostawał najlepszym graczem spotkania i odbierał trofeum MVP. W obu przypadkach całkowicie zasłużenie. W sobotę Resovia prowadziła 2:0, a goście sprawiali wrażenie, że nie wysiedli jeszcze z autobusu. Ale takie sztuczki nie z Zaksą – odrodziła się i metodycznie wypunktowała rywali. Bednorz zdobył 25 pkt. To był idealny przykład na to, że nie ma takiej dziury, z której trzykrotny finalista Ligi Mistrzów nie potrafi się wygrzebać. Niewiele zespołów podniosłoby się w trzeciej i kolejnych partiach, przy ogłuszającym dopingu kibiców przeciwnika, po przegraniu drugiej aż do 13…
– Któryś raz pokazujemy, że ciężko nas złamać – komentował rozgrywający kędzierzynian Marcin Janusz. – Mimo że wynik bywa niekorzystny, nie poddajemy się, zawsze szukamy szans. Takie zwycięstwa smakują podwójnie.
Niesamowite statystyki Bednorza
Prawdziwy show Bartosza Bednorza miał nadejść w niedzielę. Przez cały mecz dostawał mnóstwo piłek i prawie się nie mylił. Nie tylko skończył grę z 29-punktowym dorobkiem przy 80-procentowej skuteczności (!), ale w kluczowym momencie czwartego seta, od stanu 20:18 dla Zaksy, zaserwował cztery asy z rzędu! To było coś niesamowitego i zupełnie przygniotło Resovię.
Bednorz gra od pewnego czasu w swojej lidze i bez wątpienia jest w tym momencie numerem jeden w gronie polskich przyjmujących, a przecież na tej pozycji w reprezentacji rywalizacja była zwykle najbardziej zacięta i selekcjonerzy mieli ból głowy z wyborami kadrowymi.
Trzecie spotkanie w tej parze w środę 26 kwietnia w Kędzierzynie. Zaksie potrzeba jednej wygranej do awansu do finału. W drugim półfinale po pierwszym meczu zgodnie z przewidywaniami Jastrzębski Węgiel prowadzi 1–0 z Aluronem po wygranej 3:1 w Zawierciu.