"Zatoki Świętych Krów"

2010-05-04 2:29

Trenerowi bardzo trudno jest zmienić zawodnika jeśli jest graczem wybitnym i był w drużynie „od zawsze”. Ale błędy „świętych krów” kosztują drogo, drożej niż zranione uczucia posadzonego na ławce mistrza.

Przypadek klasyczny z tej kategorii, to Franco Baresi. Obrońcę Milanu zaliczono do 100 najlepszych piłkarzy XX w. Całkiem zasłużenie, bo w klubie i reprezentacji grał wspaniale ... gdzieś tak do 32 roku życia.

Kłopot był w tym, że Franco karierę przeciągnął do 36. roku, a przez cztery ostatnie partolił coraz bardziej. Nikt nie ośmielał się nawet sugerować żeby go zmienić. Kiedy w 1996 przeszedł wreszcie na emeryturę, Mediolan odetchnął.

Nie dziwię się Jackowi Nawrockiemu, że miał opory ze zrzuceniem z boiska Stephane'a Antiga i Miguela Falasca już po pierwszym secie meczu z Dynamo, choć kompletny zanik formy u obu siatkarzy widział każdy kibic.

Przeczytaj koniecznie: SKRA z brązowym medalem

Rozumiem opory Henryka Kasperczaka przed usunięciem z placu gry Pawła Brożka, mimo że od miesięcy ex-król strzelców jest słaby jak „dętka”. Nie mogę pojąć dlaczego Stefan Białas nie szurnął ze składu Wojciecha Szali. Bo Szala ani wybitnym zawodnikiem nie był, ani przydatny jako obrońca za bardzo nie jest.

„Święte Krowy” porykują w zatokach sportowych drużyn, a te drużyny tracą punkty i prestiż.

Najnowsze